sobota, 3 grudnia 2011

Spadek PKB i dwucyfrowa inflacja

Najpierw wmawiali nam, że Unia Europejska rządzona jest w najlepszy sposób z możliwych. O Polsce mówiono nawet, iż jest zieloną wyspą, którą omija kryzys. Teraz, gdy finanse publiczne poszczególnych państw toną, już dłużej nie daje się rządzić poprzez propagandę i rozdawnictwo, istnieje ryzyko rozpadu strefy euro i całej Unii, często ci sami ludzie, którzy wcześniej piali z zachwytu nad sposobami rządzenia w UE, zaczynają wieszczyć katastrofy, upadek cywilizacji, spadek PKB nawet o 10% i dwucyfrową inflację.

Mam nadzieję, że większość osób, które mają przynajmniej minimalne pojęcie o życiu publicznym, prawie, polityce i ekonomii zdaje sobie sprawę, iż zbankrutował sposób rządzenia UE i poszczególnymi państwami, członkami wspólnoty. Tak dalej rządzić nie można!!!

Rządzenie oparte na absurdalnym przeroście administracji, nadmiernej kontroli zwykłych obywateli i firm, ignorancji wobec człowieka i prawa, nadmiarze stanowionego prawa, zbyt wysokich podatkach, demoralizacji poprzez rozdawnictwo pieniędzy - musiało zbankrutować - i właśnie zbankrutowało.
Bankructwo sposobu rządzenia bardzo mylnie zwanego demokracją, potwierdzają puki co w wypowiedziach politycy indywidualnie. Grupowe potwierdzenie, podjęcie jakiś politycznych decyzji powinno nastąpić za kilka dni.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy mówią o "końcu jednej Unii i początku drugiej". Polscy politycy z obozu poprawności politycznej, którzy zachwycali się nad tym, co się działo we wspólnocie, np. minister spraw zagranicznych R. Sikorski, były prezydent A. Kwaśniewski bredzą jeszcze coś o zacieśnieniu współpracy, dalszej integracji.
Jaki faktycznie będzie przebieg wydarzeń w najbliższych dniach, trudno przewidzieć? Jedno jest pewne, że im decyzje będą odważniejsze, zmierzające do wyeliminowania totalitarnych metod rządzenia takich jak nadmierna ingerencja państw w życie człowieka i firm, nadmiar: urzędów, kontroli, stanowionego prawa - tym lepiej dla Europejczyków i Europy - wbrew temu co twierdzą polscy politycy reprezentujący jedynie słuszne poglądy.
Wcześniej wieczne miał być ZSRR i RWPG, ostatnio to samo wmawiali nam na temat Unii Europejskiej i strefy euro.

Czarne scenariusze na temat spadku PKB i inflacją w związku z ewentualnymi zmianami politycznymi i strukturalnymi w Europie wcale nie muszą być w życiu równie czarne. Perturbacji oczywiście nie da się uniknąć, ale można je ograniczyć poprzez choćby bardzo trudne, ale niezbędne decyzje polityczne.

Bez odpowiedzialności za czyny i słowa oczywiście nie ruszymy z miejsca. Nie uda się zachować spokoju na kontynencie. Nie ma żadnego powodu, by ludzie biedni płacili rachunki za bogatych i nieodpowiedzialnych. Najwyższą cenę za doprowadzenie do dramatycznej sytuacji w poszczególnych krajach i w Europie, powinni zapłacić ci, którzy są odpowiedzialni za obecny stan rzeczy. No chyba, że oni są najważniejsi, a po nich może być tylko upadek cywilizacji lub potop.

Spadek produkcji i inflacja powodują bałagan na rynku, wymuszą konieczność oszczędzania, ale nie są jeszcze żadnym dramatem lub przejawem upadku cywilizacji, da się je przeżyć. Obecnie najważniejsze jest, by rządzenie krajami europejskimi, współpracę i współdziałanie między poszczególnymi państwami lub w ramach grup państw oprzeć na zdrowych zasadach, kompetencjach, poprawnym rozumowaniu i doświadczeniu życiowym.

czwartek, 1 grudnia 2011

Żarty się już dawno skończyły

TYLKO RZĄDZĄCY MIELI STAN FAKTYCZNY W GŁĘBOKIM POWAŻANIU

W ostatnich dniach od ludzi reprezentujących różne władze zaczynają płynąć sygnały, że do nich wreszcie zaczyna docierać, iż ich sposób traktowania ludzi i prawa, sposób rządzenia bankrutuje. Tylko niestety nawet w tak ekstremalnych warunkach jaśnie nam panujący. nie potrafią zachować zimnej krwi.
To nie jest normalne, by ludzie od których zależy los kraju i kontynentu zamiast podejmować kroki ograniczające ewentualną panikę, podgrzewali atmosferę, sugerowali, że może być wojna, koniec cywilizacji. Brak słów!!!

„Tusk podkreślił, że jesteśmy na kilka dni przed rozstrzygającym spotkaniem Rady Europejskiej. – Decyzje lub – nie daj, Boże – ich brak, mogą rozstrzygnąć o przyszłości kontynentu – ostrzegał szef rządu.

Premier cytował prasę, która podkreśla, że kryzys może doprowadzić nawet do konfliktów i końca całej północno-zachodniej cywilizacji. – Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że żarty się skończyły i nie ma już czasu na dalsze zwlekanie – stwierdził Tusk” – źródło Interia.pl.

W tym szaleństwie jest metoda? Po was choćby potop? Jak wy nie będziecie rządzić, to będzie wojna, a możne nawet cywilizacja upadnie? Panie premierze, niech pan nie powtarza takich bzdur. Nie będzie żadnej wojny ani cywilizacja też nie upadnie, gdy rządzący zaczną robić to co powinni. Za błędy, długi zapłacą ci którzy je popełnili. Nikt nie ma prawa obciążać zwykłych obywateli zobowiązaniami, które zaciągnęli politycy lub finansiści.

Nikt nie ma prawa obciążać Polaków i Polski obcymi problemami i zobowiązaniami. Swoich długów i problemów mamy wystarczająco dużo i z nimi musimy się uporać.

Polska, Europa, nasza cywilizacja – to są ludzie, w znacznej większości bardzo inteligentni, doświadczeni, sprawni i rozważni w działaniu. My sobie poradzimy, wyciągniemy z zapaści Polskę i Europę pod warunkiem, że rządzący nie dokończą projektu zniszczenia poprzez demoralizację, osaczanie ludzi poprzez bardzo wysokie podatki, składki na ubezpieczenia społeczne, armie nikomu do niczego nie potrzebnych urzędników.
Nasza cywilizacja ma również tradycję i doświadczenie w organizowaniu życia społeczności, rządzeniu opartym na poprawnym rozumowaniu, logice i doświadczeniu życiowym – do których trzeba sięgnąć – które w ostatnich latach było przez rządzących Polską i znaczną częścią Europy ignorowane, lekceważone.

Demokracja narodziła się nie gdzie indziej, tylko w tonącej dzisiaj w kryzysie Grecji. Tylko widzicie, tamta starożytna demokracja, między innymi ateńska charakteryzowała się tym, że prawo głosu mieli wybrani obywatele. Współcześnie rządzący doprowadzili do absurdów, że sama pełnoletniość i obywatelstwo daje prawo głosu.
Zobaczcie, w większości rodzin jest tak, że decyzje z reguły podejmują ci, którzy pracują, zarabiają pieniądze. W społecznościach, krajach europejskich jest niestety inaczej. Warto o tym przynajmniej pomyśleć.
W demokracji ateńskiej urzędnicy wymieniali się rotacyjnie. W takim stanie rzeczy prawo musi być proste, zrozumiałe przynajmniej dla większości, by społeczność funkcjonowała bez większych zakłóceń.

Przecież prawo powinno regulować stosunki między ludźmi i grupami ludzkimi. Prawo powinno pozwalać spokojnie i dostatnio żyć, a nie komplikować życie, prowadzić do wojny, a nawet upadku cywilizacji.

Metody sprawowania władzy typowe dla totalitaryzmu, kurczowe trzymanie się stołków i koryta, nadmiar regulacji prawnych są jednymi z poważniejszych przyczyn obecnego kryzysu rządzenia Polską i Europą.
Ludziom władzy nie wolno jest straszyć wojną lub nawet upadkiem cywilizacji. Ludzie władzy muszą przyznać się do popełnionych błędów, muszą, a przynajmniej powinni otworzyć drogę do wprowadzenia nowego sposobu rządzenia krajami, nowych form współpracy i współdziałania miedzy europejskimi państwami.

Żarty się już dawno skończyły, tylko ludzie władzy nie chcieli przyjąć tego do wiadomości. Polska i Europa potrzebują nowego sposobu rządzenia opartego na szacunku do zwykłego obywatela i prawa, prostego, jasnego, nowego prawa.

wtorek, 29 listopada 2011

Nie wiadomo śmiać się czy płakać?

ŚMIECH OCZYWIŚCIE BĘDZIE PRZEZ ŁZY!

Unia Europejska w obecnym kształcie przeżywa ogromny kryzys, sypie się strefa euro, a polski minister spraw zagranicznych w Berlinie w płomiennym przemówieniu deklaruje gotowość rezygnacji z części suwerenności Polski na rzecz oczywiście UE, w zamian za jakieś bezpieczeństwo.

Uważam, że ministrowie obowiązani są stąpać mocno po ziemi. Przydało by się przedstawicielowi rządu trochę doświadczenia życiowego, znajomości życia. Poprawne i logiczne rozumowanie też było by wskazane.

Ja pochodzę z rodziny chłopskiej. Jest we mnie sporo chęci decydowania o sobie, dumy i zaciętości.
Mam przekonanie, że normalny polski chłop, gdyby sąsiad chciał decydować o losach jego ziemi, to uważam w bardzo zdrowym, naturalnym odruchu potraktował by sąsiada ostrymi słowami, gdyby argumenty merytoryczne nie zadziałały, to dobry gospodarz sięgnąłby po argument siły.

Miała być demokracja, gdzie ważny jest człowiek, jego wybory i decyzje.
Miała być, przynajmniej tak obiecywali.
Przecież nie ma pewności, że ci którzy rządzą podejmują lepsze decyzje od rządzonych. Ostatnie miesiące wręcz dowodzą, że rządzący bardzo często się mylą, podejmują bardzo szkodliwe decyzje dla zwykłych obywateli i kraju.

Doświadczenie uczy, że o nasze interesy nikt nie zadba lepiej niż my sami.
Szkoda, że politycy ignorują wielokrotnie zweryfikowaną przez życie tezę.

We współczesnej Europie ludzie z poddańczymi duszami w bardzo wielu krajach zdominowali życie polityczne i rządzenie, którego skutkiem jest zmierzanie UE wprost do przepaści. Oni nie rozumieją, że trzeba współpracować na zasadach partnerskich czyli równych, a nie dobrowolnie zrzekać się suwerenności, prawa do samostanowienia. Bohaterowie narodowi, którzy walczyli o niepodległą Polskę przewracają się w grobach, gdy tak zwane "elity" polityczne za posady dla siebie i swojego otoczenia, chwilowe bycie na topie, systematycznie zrzekają się prawa do samostanowienia kraju. Panie Boże, widzisz to i nie grzmisz? Brak słów!!!

W Europie, w ramach Unii Europejskiej bardzo potrzebna jest współpraca między ludźmi, firmami, krajami.
Dotychczasowy sposób funkcjonowania struktury jaką jest UE zbankrutował i nie ma żadnego powodu, by udawać, że jest inaczej. Im szybciej przedstawiciele struktur unijnych i rządzący w poszczególnych państwach przyznają się do ogromnej porażki UE funkcjonującej w obecnym kształcie i rozpoczną zmiany, tym lepiej będzie dla Europejczyków i dla Europy również.

Z tego co mówił minister w Berlinie na temat dobrowolnego zrzeczenia się suwerenności przez Polskę, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać? Śmiech oczywiście będzie przez ogromne łzy.

czwartek, 20 października 2011

Wielka euforia i co dalej?

Od kilkunastu minut czuć w znacznej części polskich mediów ogromną radość, euforię z powodu doniesień o śmierci Muammara Kadafiego, libijskiego dyktatora. Większość nie zastanawia się nad tym, co będzie dalej.

Muammar Kadafi został ranny w nogi i w głowę, gdy próbował uciekać w konwoju, zaatakowanym przez lotnictwo NATO, i zmarł w wyniku odniesionych ran - powiedział przedstawiciel Narodowej Rady Libijskiej Abdel Madżid - informują różne polskie media.

Niestety nigdy nie miałam okazji być w Libii, nie mam własnych doświadczeń, obserwacji na temat sytuacji w kraju.
Bardzo trudno opierać się na doniesieniach nie koniecznie rzetelnych mediów.

O tym, że sytuacja polityczna i społeczna są bardzo napięte, iż ludzie oczekują na zmiany świadczą liczne, bardzo gwałtowne wystąpienia zbrojne ludności.

Tylko widzicie, mając za sobą polskie przemiany, tak zwaną demokratyzację kraju jestem bardzo ostrożna i bardzo sceptycznie nastawiona do tych ogłaszanych przez media sukcesów w zakresie demokratyzacji.

Nie po drodze jest mi z socjalizmem, z komunizmem tym bardziej, ale na przemianach po 1989 r. znaczna część Polaków straciła. Wytworzyła się oligarchia władzy, której żyje się wyjątkowo dobrze.
Osaczenie przez państwo zwykłych ludzi jest znacznie większe niż było przed 1989 rokiem. Bardzo wysokie podatki, ogromne składki na ZUS, faktyczny brak możliwości dochodzenia swoich praw przed organami państwa, dla mnie są wręcz negatywnymi symbolami przemian, sposobu traktowania ludzi przez nowe władze.

W tej zupełnie nowej sytuacji politycznej, ale i społecznej Libijczykom życzę rozwagi i konsekwencji.
Nie dajcie się zwodzić wszelkim specjalistom od ''demokratyzowania kraju'', patrzcie nowym władzom na ręce i wymagajcie szacunku do człowieka i prawa.

Wielka radość, euforia miną, nie bardzo wiadomo co będzie dalej? Czy nowi przywódcy narodu i państwa nie sprzeniewierzą się dzisiaj głoszonym ideałom?

sobota, 8 października 2011

Jak ten czas szybko leci

Tekst jest przygotowany dla www.zbuntowaniobywatele.pl

Jak ten czas szybko leci, w poniedziałek trzeciego października minęło dwa lata od czasu, kiedy zamieściliśmy w sieci pierwszy artykuł. Trzeciego października 2009 r. napisałam i opublikowałam w www.zbuntowaniobywatele.blog.onet.pl materiał pod tytułem ''Mechanizm działania funkcjonariuszy publicznych w Polsce a prawo''
, który tu w stronie został zamieszczony drugiego lipca 2010 r.

Nigdy nie udawałam, w sieci również, że jestem jakoś przesadnie skromna.
Nie mam żadnych powodów, by stać gdzieś w kącie i przepraszać kogokolwiek, że żyję. Wręcz przeciwnie uważam, że zgromadziłam w swoim życiu sporo potencjału, zasobów, którymi mogę się dzielić z innymi. Mam rodzinę, pracuję, jestem przyzwoicie wykształcona. Nie znoszę plotek, szemranych układów, dwulicowości, zakłamania, cwaniactwa.

W każdym miejscu staram się być sobą,
nie udaje nikogo innego, nie mówię tylko tego, co ludzie chcą usłyszeć. Nie tylko w rodzinie własnej trzeba mówić, to co powinno się powiedzieć, aby nie dopuszczać do niepożądanych zachowań, patologii. W życiu publicznym również nie można być obojętnym.

Ogromnie lubię otaczać się ludźmi, swoimi bliskimi w szczególności, z którymi nie tylko razem mieszkam, ale i prowadzę firmę, pracuję. Wyobrażacie to sobie, ten sam facet w łóżku, w pracy? Prawie, że 24 godziny na dobę, przez 365 dni w roku.
Co jest bardzo ciekawe, gdy tak sobie wśród znajomych lub klientów rozmawiamy na ten temat, to nie zdarzyło się, żeby jakiś mężczyzna współczuł kiedyś mojemu mężowi. Wręcz zadają mu podchwytliwe pytanie: czy chciałby to zmienić? Kobiety często zastanawiają się: jak ja daję radę? Tylko w tym, że bardzo dużo czasu spędza się wspólnie ze swoimi najbliższymi, nie ma nic szczególnego na polskiej wsi. W rodzinach polskich rolników to jest wręcz standard, że pracuje się wspólnie ze współmałżonkiem, spędza się z nim bardzo dużo czasu.

Tylko dla światowców to jest takie niemodne, ponoć uciążliwe. Mało kto zwraca uwagę, że człowiek ma bardzo ograniczone możliwości, nawiązywania silnych więzi, które mogą przetrwać lata i różne zawirowania losu. Uważam, że przynajmniej od czasu do czasu warto o tym przypomnieć. Zastanowić się, za kim lub za czym pędzimy? Ja bardzo lubię mieć mocny grunt pod nogami, oparcie u osób, który ufam.

Uwielbiam zachęcać, pobudzać ludzi do działania, sugerować nowe projekty do wykonania.
Ze mną nie ma szans na spokój, stabilizację. Bardzo chętnie czerpię z potencjału tkwiącego w innych ludziach. Mówię strasznie dużo, ale jednocześnie potrafię wsłuchiwać się w głosy innych, czerpać z zasobów jakimi są dla nas informacje zwrotne.

Dzięki mojemu sposobowi postrzegania świata, sposobowi bycia znalazłam się w sieci. To moje dzieci przekonały mnie, że problemu, który chcę poruszyć na forum publicznym, nie jest w stanie opisać równie dobrze jak ja żaden dziennikarz.

W 2009 r. dla mnie internet ograniczał się jedynie do sporządzania umów. Zaufałam młodzieży, która okazała się być bardzo zorientowana co do miejsca, gdzie można zamieszczać w sieci zaangażowane materiały.

Jakoś tak stosunkowo szybko po rozpoczęciu pisania bloga pojawiła się sugestia, że może coś napisałabym na profilu, w miejscu przeznaczonym na dziennikarstwo obywatelskie i tak powstała seria na dzień dzisiejszy 30 artykułów w Onet.pl. Jest to ważne dla mnie miejsce w sieci, gdzie są zarówno komentarze jak i oceny materiałów. Szkoda, że profil ''schowany jest tak głęboko w sieci'', tam są wybrane, fantastyczne, zaangażowane materiały.
Ciągle aktualne i ważne pozostaje pytanie postawione w pierwszym materiale z dnia 8 grudnia 2009 r. ''Dlaczego pracujący mają mniejsze prawo do swoich pieniędzy niż państwo?''.

Następny ważny element naszej obecności w sieci, to Wasze komentarze i korespondencja na skrzynkę zbuntowaniobywatele@onet.pl, za które bardzo gorąco dziękujemy i liczymy na więcej.
To dzięki Wam odważyliśmy się wynająć serwer, wykupić domeny i rozszerzyć projekt, który ponownie zamierzamy rozbudować. Co z tego wyjdzie zobaczymy? Wszelka pomoc z Waszej strony, sugestie i uwagi są bardzo mile widziane.

Bardzo dziękuję internautom z poza Polski za tysiące komentarzy, tysiące słów zachęty. Jesteście wielcy, potraficie zachęcać ludzi do działania, pracy nad sobą. To co zrobiliście Wy, przekroczyło wszelkie nasze, moje wyobrażenia. My w Polsce musimy się od Was uczyć, tak fantastycznie wspierać, pobudzać do działania, pracy nad sobą. To co spowodowaliście przerosło wszelkie moje marzenia i oczekiwania. Nigdy nie przypuszczałam, że człowieka można obdarować taką ilością dobrych słów. Bardzo dziękujemy zarówno ja jako autorka tekstów jak i obsługa techniczna, osoby, które zajmowały się wizualną stroną projektu.

Kiedyś dawno, gdy byłam młoda i nie tylko, bardzo chciałam być dziennikarką. To, że w szkole średniej fantastycznie radziłam sobie z tematyką dotyczącą życia publicznego Polski i nie tylko, że miałam wiedzę znacznie wykraczającą ponad przeciętną z geografii nikogo, nie zainteresowało.
To jest straszne, że ciągle w polskich szkołach częściej zwraca się szczególną uwagę na słabsze strony, a pomija to co w człowieku jest ponadprzeciętne.

Po maturze zaczęłam pracować i uczyłam się dalej. Robiłam to co lubiłam, w dziedzinie, gdzie trafił się nauczyciel, który często powtarzał: jesteś dobra. Na studiach jakoś tak dość okrężną drogą i na pozór przypadkowo zaczęłam badać tematykę i pisać na temat życia społecznego, samorządności, samorządów. W pracy również bardziej dziełem przypadku niż świadomego wyboru, bo nikt nie chciał, trzeba było komuś to wcisnąć, zajmowałam się pracą z zakresu organizowania się społeczności, bycia świadomym obywatelem.

Gdy zaczęłam pracować na swoim, musiałam się znowu uczyć, dużo uczyć. Poznawałam wiedzę z zakresu prawa, ekonomii, sprzedaży.
Słuchajcie, techniki sprzedaży to fantastyczne doświadczenie, niestety często doświadczenie manipulowania innymi ludźmi, którego ja nie znoszę.

Połączenie wiedzy, którą zdobyłam wcześniej z wiedzą niezbędną przy prowadzeniu działalności gospodarczej, wydaje mi się przyniosło fantastyczny efekt,
że bez manipulowania jestem w stanie wprowadzić w zakłopotanie, tych co manipulują. Taki stan spowodował, że osoba kompletnie nieznana, prowincjuszka z biednej Lubelszczyzny, przy życzliwym wsparciu internautów potrafiła wzbudzić zainteresowanie swoimi tekstami tysięcy osób. Pomogliście mi zrobić sobie niesamowitą przyjemność, że zaczęłam robić to, co zawsze chciałam robić świadomie lub później już gdzieś tylko w podświadomości.

Wiem, mam pełną świadomość, że te tysiące internautów, które odwiedzają nasze strony, to ciągle jest w skali rynku bardzo mało.
Gdy widzę tu w stronie jak odwiedzacie teksty starsze, począwszy od tego który pojawił się jako pierwszy, w maju 2010 r., gdy sama wróciłam do pierwszego mojego tekstu zamieszczonego w sieci, to pomijając jakieś wpadki językowe, pracuję często w pośpiechu bez korektora tekstów, to uważam, że teksty są ważne i potrzebne, dotykają istotnych spraw, zwracają uwagę na ważne problemy, są ciągle aktualne.

Czas szybko leci. Projekt Zbuntowani Obywatele funkcjonuje w sieci od dwóch lat.
Projekt, którego zamiarem był protest przeciwko bezprawnym działaniom konkretnej instytucji, faktycznie już od pierwszego artykułu przerodził się w głos na temat życia publicznego w Polsce. Tak jakoś przypadkiem samo wyszło, że twórcy projektu ludzie myślący samodzielnie, którzy widzą znacznie dalej niż sięga koniec ich własnego nosa, publiczne przedstawiają swój punkt widzenia, postrzegania wspólnych spraw.

wtorek, 20 września 2011

Jesteśmy z Nową Prawicą!!!

Zapraszam do lektury materiału www.zbuntowaniobywatele.pl.

Brakuje mi słów działania, które ewidentnie zmierzają do kompletnej destabilizacji w Polsce.

Nie dajmy sobie zabrać pokoju, reagujmy w sposób pokojowy, póki jest jeszcze czas.

Gdzie są organy ścigania odpowiedzialne odpowiedzialne za spokoju w kraju, gdzie jest prezydent?

Te na pozór niegroźne urzędnicze działanie, mogą wywołać ogromną złość ludzi. Nie wolno do tego dopuścić.

My chcemy spokojnie żyć i pracować, chcemy by Polska była krajem stabilnym, gdzie przestrzegane jest prawo, gdzie ludzie aktywizują obywateli, a nie spychają ich na margines życia publicznego.

czwartek, 8 września 2011

Trzeba zlikwidować KRUS, a nie zasłaniać się ZUS i NFZ

Trzeba zlikwidować KRUS, a nie zasłaniać się ZUS i NFZ. Od czegoś trzeba zacząć gruntowną zmianę systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce. Warto rozpocząć likwidację od Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, która jest instytucją wzorcową jeżeli chodzi o samowolę urzędniczą, jest przy tym instytucją wyjątkowo kosztowną w utrzymaniu dla podatników. Do KRUS od 1991 r. z budżetu dopłacaliśmy w granicach 13 – 16,5 miliarda złotych rocznie. Czy Wy zdajecie sobie sprawę, ile za te pieniądze można było dróg wybudować? 

Trzeba rozpocząć zmiany od likwidacji KRUS, ponieważ w Kasie ubezpieczonych jest znacznie mniej osób niż w ZUS. Zdecydowanie łatwiej wszelkie zmiany, nowe rozwiązania sprawdzać na mniejszej grupie niż ubezpieczeni w ZUS, a następnie je skorygować i wprowadzić do całego systemu. W przeliczeniu na jednego świadczeniobiorcę do płat do KRUS są znacznie wyższe niż do ZUS.

Absurdalny system ubezpieczeń

W materiale z 26 stycznia 2010 r, który wisi w Onet.pl na Profilu Użytkownika Zbuntowani Obywatele ”Kto korzysta na istnieniu KRUS, bo nie rolnicy?” między innymi napisałam:

”Słowa polityków, że instytucja służy rolnikom są jedynie zasłoną dymną. Wśród handlowców funkcjonuje takie powiedzenie: jeden powód odmowy zawarcia transakcji przez klienta jest prawdziwy, drugi dobrze brzmi. Tak też jest w tym przypadku. Politycy posługują się dobrze brzmiącym argumentem, że to dla dobra ludzi utrzymujących się z rolnictwa. Ten powód dobrze brzmi.

Gdyby myślano tylko o rolnikach, można by ujednolicić wysokość świadczeń i wypłacać je bezpośrednio z budżetu, np. poprzez urzędy skarbowe. Ewidencja już jest. Byłby jedynie bardzo niewielki koszt przelewów gotówki. Prosto i o wiele taniej. Znikły by wszystkie koszty związane z utrzymaniem KRUS i profity wynikające z funkcjonowania urzędu. (…)
W tej sytuacji interes mają tylko ci, którzy zarabiają na KRUS.
Jak zatrudnia się w KRUS widać na przykładzie obecnego prezesa, który jest członkiem PSL. Startował do Sejmu, nie dostał się. Przygotowując się do napisania artykułu uważnie przejrzałam stronę KRUS, w tym informacje na temat prezesa – jego kwalifikacji i doświadczenia zawodowego. Nie ma tam ani słowa o wykształceniu lub doświadczeniu w branży ubezpieczeniowej. W tygodniku Angora była informacja, że prezes zarabia 20000 zł miesięcznie. Amatorom państwo powierza nasze pieniądze i płaci im jak fachowcom? (…)”

Dla takich chwil warto pisać, pokonywać różne trudności. PSL, które już kolejny raz startuje w wyborach parlamentarnych na zasadzie na dwoje babka wróżyła, da się przekroczyć minimalny próg wyborczy 5% poparcia lub nie zaczyna zachowywać się jak tonący, który brzytwy się chwyta.
Nie bardzo pomagają tańce swawole i procesy sądowe w trybie wyborczym, to trzeba Polakom zaproponować coś ekstra i koniecznie trzeba odwrócić uwagę od bastionu PSL czyli KRUS.

Onet.pl informuje:

”Jednakowe składki emerytalno-rentowe dla wszystkich, proponuje minister rolnictwa Marek Sawicki, w wywiadzie udzielonym redakcji OnetBiznes. W konsekwencji jednakowych, zryczałtowanych składek – jednakowe emerytury, także dla wszystkich, również dla rolników. Kto zechce mieć większą emeryturę, ten mógłby dobrowolnie płacić wyższe składki, poza ZUS i KRUS. (…)
- Jeżeli ktoś chce likwidować KRUS, to powinien uwzględnić, że cały system emerytalno-rentowy wymaga głębokiej przebudowy. Obecny system z tak dużymi przepływami do OFE jest zagrożeniem dla finansów państwa. Na początku kadencji parlamentarnej, gdy PSL to mówił, przyjmowano to za herezję. A po 2 latach PO wsiadła na tego konia i go ujeździła. (…)
- Sądzę, że ekonomia to wymusi. Bo 800 mln zł rocznie kosztuje nas urzędniczy nadzór nad egzekwowaniem składek do NFZ. A te koszty mogłyby wynieść 10 mln zł. I byłyby dodatkowe pieniądze np. na aktywizację zawodową dla absolwentów szukających pierwszej pracy. KRUS jest demonizowany jeżeli chodzi o ważność problemu. ZUS i NFZ to są istotniejsze zagrożenia, związane także z nadmiernymi kosztami pracy w Polsce”.

Propozycje ministra rolnictwa są o tyle ważne, że PSL przyparty do muru loterią jaką dla partii są wybory zaczyna stąpać po ziemi i mówić rzeczowo. Choć nie można mówić o demonizowaniu problemów związanych z KRUS. Ogromna samowola urzędnicza, lekceważenie wyroków sądowych i potężne pieniądze, miliardy złotych, które co roku topimy w KRUS.
Bezspornym faktem jest, że składki na ZUS i NFZ w sposób absurdalny windują koszty pracy w Polsce.

Temat oczywiście wróci, coraz większa liczba polityków będzie musiała poprzez sytuację finansową polskich rodzin i kraju przyjąć do wiadomości, że rozrzucanie publicznych pieniędzy, bujanie w obłokach się skończyło, czas zejść na ziemię. Widzieliście dane z Grecji? Spadek produkcji przekroczył 7%, a długi rosną. My zmierzamy dokładnie w tym samym kierunku.

Tylko jak politycy PSL mówią, to znaczy, że mówią. W parlamencie zasiadali przez cały czas po 1989 r., byli członkami koalicji tworzących większość rządów w tak zwanej wolnej Polsce.
Prezes partii Waldemar Pawlak dwukrotnie był premierem w 1992 r. i w latach 1993 – 1995 r.. PSL jest członkiem koalicji obecnie rządzącej Polską. Dlaczego przez lata rządzenia Polską nie podejmowali gospodarskich decyzji, tylko bardzo aktywnie brali udział w biurokratyzowaniu kraju, podnoszeniu kosztów funkcjonowania państwa, napychania sobie kieszeni?
Przecież PSL reprezentowany był w Sejmie, gdy uchwalano prawo na podstawie którego powstały OFE i PTE. Dlaczego wtedy działacze PSL nie bili na alarm, nie organizowali ludzi, nie przeciwstawiali się zdecydowanie i skutecznie bardzo kosztownym rozwiązaniom?

Myślę, że wszyscy wiemy dlaczego tak było. Bo przecież większość polskich polityków nie funkcjonuje w sferze publicznej, bo im chodzi o jakieś ważne wspólne sprawy, bo są zdeterminowani by brać aktywny udział, chcą wpływać na zmiany w kraju.
Publiczną tajemnicą jest, że liczy się kasa, oczywiście kasa, która trafia do kieszeni polityków, ich rodzin i koleżeństwa.
Po co się narażać choćby przeciwnikom politycznym. Dzisiaj oni, jutro my lub odwrotnie.
Gdyby było inaczej, to nie było by tak dużo urzędów i urzędników, wynagrodzenia nie były by tak wysokie w porównaniu z płacami minimalnymi.

Myślę, że wielu z Was zadaje sobie pytanie: czy ja się nie boję, czy my się nie boimy, publikować takich słów, które nikogo nie obrażają, ale obnażają polską rzeczywistość, chorą, ropiejącą sytuację w zakresie poziomu elit politycznych, rządzenia krajem, stosunku do zwykłego człowieka i prawa. Gdzie dawni agenci bezpieki pełnią różne funkcje publiczne, kolejny raz ubiegają się o stanowiska w parlamencie, a z opozycją tym bardziej zwykłymi ludźmi nikt się nie liczy.

Oczywistą oczywistością jest, że się boję, boimy się. Ale widzicie, tak tu już jest w naszym pięknym kraju, że musimy się bać podejmując jakąkolwiek aktywność. Zwykły obywatel – przedsiębiorca to jest przecież w Polsce stworzonej między innymi przez PSL potencjalny wróg państwa, oszustem i przestępca. Tak nas traktują w KRUS, sądach i masie innych nie wiadomo do czego potrzebnym zwykłym ludziom instytucjach? Policja może przyjechać na twoje podwórko na którym jest cisza i spokój, zakłócić ci spokój dnia świątecznego, stawiać bzdurne zarzuty, włóczyć cię po sadach. Tak tu już jest, że zwykły człowiek nie zna dnia ani godziny kiedy go dopadną i o coś obwinią lub oskarżą ludzie reprezentujący państwo lub pseudo samorządy.
Możemy stąd uciekać. Możemy wykrzyczeć światu co nas boli, co nam przeszkadza normalnie żyć.
To, że chory jest cały system tak zwanych ubezpieczeń społecznych w Polsce, że nie służy ludziom, tylko ich osacza dla nas jest sprawą oczywistą. Najbardziej chorym ogniwem z punktu widzenia naruszania prawa, lekceważenia ludzi i wyroków sądowych w systemie jest KRUS. Jest to jednocześnie w przeliczeniu na jednego świadczeniobiorcę dla polskiego podatnika najdroższa w utrzymaniu instytucja polskiego systemu ubezpieczeń społecznych.

Żadne sztuczki, zaklęcia, tańce i swawole nie zmienią faktów, prawdy na temat KRUS. Interesy rolników można zabezpieczyć w znacznie tańszy sposób niż odbywa się to obecnie. Wszystkich obywateli trzeba traktować jednakowo.
Im szybciej członkowie PSL to zrozumieją oraz działacze innych partii, tym lepiej dla nas wszystkich i dla Polski.
Trzeba zlikwidować KRUS, a nie zasłaniać się ZUS i NFZ. Trzeba podjąć wyzwanie gruntownych zmian w tak zwanym systemie ubezpieczeń społecznych, który faktycznie nie służy ludziom tylko ich osacza.

czwartek, 1 września 2011

Ziemia skąpana we krwi

Ziemia skąpana we krwi niewinnych ludzi.
Trzeba być człowiekiem myślącym i samodzielnym.

Wczoraj minęła 72 rocznica napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, która rozpoczęła krwawą jatkę w Europie i nie tylko, zwaną II wojną światową.
01 września 1939 r. rozpoczęła się wojna, która ujawniła jak wiele zła i agresji może być w człowieku. Która pokazała, że głosem wyborczym trzeba rozporządzać bardzo rozważnie.
Zaś sam akt głosowania bez faktycznej demokracji, kontroli władz przez obywateli może być bardzo niebezpieczny. Hitler przecież do władzy doszedł poprzez wybory.

Druga wojna światowa pokazała, że bierność, milczenie, bezwzględne wykonywanie rozkazów muszą mieć swoje granice.
Człowiek powinien umieć myśleć i podejmować samodzielne decyzje, czasami bardzo trudne, ryzykowne decyzje dla niego samego. Człowiek nie może być tylko narzędziem w rękach drugiego człowieka.
To nie Hitler przecież własnymi rękami wymordował miliony ludzi w Polsce, Europie i świecie, ani nawet jego generałowie. Pozbawiali życia, mordowali zwykłych ludzi szeregowi żołnierze, którzy bezmyślnie wykonywali rozkazy szaleńców.

Aktualnie rządzącym i aspirującym do rządzenia nie mogą zapominać, że lekceważenie ludzi i prawa może powodować radykalizację życia publicznego, wyborcy mogą zacząć preferować polityków radykalnych i agresywnych. Zmanipulowany, nie myślący tłum może zmienić swoje preferencje wyborcze i co wtedy będzie?

Obywatele Polski, Naród Polski zostali w szczególny sposób dotknięci przez II wojnę światową. Nawet trudno sobie wyobrazić skalę mordów na ziemiach polskich w okresie od 1939 – 1945 r. Ile osób faktycznie zginęło, nie jest tego w stanie wyliczyć dokładnie nikt. Przybliżone statystyki mówią o ponad 6 milionach Obywateli Polski, którzy stracili życie w trakcie II wojny światowej.
Wokół sprawy odpowiedzialności za drugą wojnę światową w części światowych mediów prowadzone są nie zrozumiałe dyskusje.
Część pseudo historyków i publicystów wbrew faktom próbuje z ofiary zrobić kata.

Obozy koncentracyjne rozmieszczone były między innymi na terenie Polski, ale mordowali w nich Niemcy. To były hitlerowskie fabryki śmierci.
Zdaję sobie sprawę, że Niemcy, którzy byli przeciwni Hitlerowi, jego metodom rządzenia byli również ofiarami rządów hitlerowców. Wielu Niemców, opozycjonistów wobec rządów Hitlera swoje poglądy, postawy przypłaciło życiem. Co jednak nie zmienia faktu, że konkretni Niemcy, którzy wydawali rozkazy i ci, którzy je wykonywali są odpowiedzialni za mordy na terenie Polski, odpowiedzialne jest państwo hitlerowskie.

W granicach Lublina mamy ziemię skąpaną w niewinnej krwi. Obóz koncentracyjny na Majdanku, gdzie mordowani, zagazowywani byli Obywatele Polski i nie tylko.

To szczególne miejsce, tak mocno skąpane w ludzkiej krwi, ludzkim cierpieniu woła o rozwagę, przypomina, że trzeba być człowiekiem myślącym i samodzielnym.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Nie chceny oglądać waszych twarzy, zamiast znaków drogowych

Polecamy www.zbuntowaniobywatele.pl.

Co sądzicie o umieszczaniu plakatów wyborczych w przestrzeni przeznaczonej na znaki drogowe?

Macie ochotę oglądać na drodze te twarz, które się nam narzucają?

niedziela, 21 sierpnia 2011

Nikt nam tyle nie da

CO ONI NAM OBIECAJĄ


Kampania wyborcza nabrała tempa. Poszczególne partie organizują spotkania przedwyborcze, konwencje, prezentują swoje programy, hasła wyborcze.
Nikt nam tyle nie da, co oni obiecają.

Jak ich wybierzemy, to urosną gruszki na wierzbie i złożą masę podobnych, równie absurdalnych obietnic.

Gdy słucham tych samych kłamstw od lat. Gdy patrzę głównie na te same twarze od lat,które udzielają się w mediach, składają obietnice bez pokrycia, to zadaję sobie jednocześnie pytania:

- ile razy można dać się oszukać?

- dlaczego we współczesnym życiu publicznym jest tyle kłamstwa, pogardy do zwykłego człowieka i prawa?

- jak to jest możliwe, że społeczeństwa na pozór wykształcone są tak bardzo podatne na manipulację, tak łatwo ulegają propagandzie?

- dlaczego w trakcie wyborów ludzie nie myślą o sobie, swoich rodzinach, tylko głosują na tych, którzy myślą jedynie o dostatnim życiu dla siebie i swojego otoczenia?

- co się stało z naszą dumą; pragnieniem wolności osobistej, niezależności i niepodległości dla kraju?

Wiem, że część czytelników ma słuszne przekonanie, że moje oczekiwania minimum szacunku do drugiego człowieka i prawa, kompetencji w życiu publicznym w dzisiejszym świecie, gdzie rządzi pieniądz są utopią, pobożnym życzeniem.

Choć jesteś wartościowym, mądrym, dobrze wykształconym człowiekiem, który szanuje innych, a nie masz pieniędzy – jesteś nikim.

Gdy masz mózg mniejszy od ptaszka, nie masz żadnego problemu z życiem na koszt innych, pogardą dla zwykłych ludzi i prawa i masz mnóstwo pieniędzy, to ciebie będą promowały prawie wszystkie media, tak zwanego cywilizowanego świata. Bo przecież wyglądasz, bywasz, jesteś taki jak większość chciała by być. Robisz to, co większość chciała by robić lub to, co większości się wmawia, że powinna robić.

Co tam ciężka praca, obowiązki, rola matki lub ojca, to takie trudne i zajmujące.

Gabinety upiększania, środki odurzające, styliści, imprezy, wywiady i cała masa innych przyjemności – jednym słowem – wielki świat.

Tylko widzicie, tak się składa, że światowcami nie wszyscy być mogą. Ktoś na światowców pracować musi.

Moje oczekiwania utopijne, niewykonalne będą do pewnego momentu. Gdy już dalej nie da się żyć, tak jak obecnie, a wiele ludzi już nie wie – jak żyć – to nie będzie innego wyjścia, jak zmiana sposobu działania, życia, powrót do zasad, określenie, wyeksponowanie nowych priorytetów.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Zamieszki w Londynie i nie tylko

Zapraszamy do lektury i dyskusji: Problemy finansowe, problemy polityczne LUDZI NIE MOŻNA LEKCEWAŻYĆ!!!
SIŁA WSPÓŁCZESNYCH ELIT POLITYCZNYCH, FINANSOWYCH I PAŃSTW JEST TYLKO POZORNA
Myślę, że jak mało kto w ostatnim czasie upominaliśmy się o ludzi, którymi gardzą współczesne nam elity polityczne, oligarchowie.
My oczywiście jesteśmy dla ludzi władzy częścią bezimiennego tłumu, który według nich można w nieskończoność lekceważyć, którego można nie słuchać.
Pisaliśmy o słabych strukturach państwa polskiego, których przedstawiciele nie mają szacunku do zwykłego człowieka, palących problemach społecznych w Polsce, w tym demograficznych.
Wydarzenia w krajach arabskich oraz w ostatnich dniach w Europie pokazują, że problemy o których piszemy, które nie znajdują zrozumienia wśród elit, mają zasięg zdecydowanie szerszy niż Polska.
Zapraszamy do lektury i dyskusji: Przeciwko aktywności ludzi, przeciwko demokracji
Taki stan rzeczy wyjaśnia zainteresowanie stroną Zbuntowani Obywatele internautów z różnych stron świata, pozostawianie przez nich śladów w postaci komentarzy.
Bo widzicie, mamy takie przekonanie, że oczywistą, oczywistością jest, iż zawiedli na całej linii przedstawiciele klasy politycznej, ale nie tylko.
Zawiedli dziennikarze, którzy pomijają ważne problemy, przechodzą obojętnie obok ważnych spraw, tylko biegają za sensacjami, najlepiej, gdy niusy ociekają krwią, pojawiają się w nich trupy, dobrze jest, gdy jest dużo trupów. Dla przedstawicieli mediów jest super, gdy pojawiają się przynajmniej urojone pandemie i wszelkiego rodzaju klęski.
Zawiodły również elity intelektualne, które bardzo biernie przyglądały się pogardzie do zwykłego człowieka, prawa, które akceptowały niczym nie uzasadnione dysproporcje przy wynagradzaniu za pracę, które akceptowały, propagowały rozrosłe do granic absurdu struktury biurokratyczne państw i organizacji międzynarodowych, obce i wrogie zwykłym ludziom.
Wydarzenia zarówno w Norwegii jak i to, co obecnie dzieje się w Londynie i innych miastach w Wielkiej Brytanii obnażają słabość struktur państw, w tym takich służb jak policja.
Świat potrzebuje nowego sposobu rządzenia, nowych rozwiązań w zakresie organizacji życia publicznego, zapewniania szeroko pojętego bezpieczeństwa.

piątek, 29 lipca 2011

W jakim kierunku idzie ludzkość?

NIESAMOWICIE POWOLNE DZIAŁANIE NORWESKIEJ POLICJI

ZRYW NORWEGÓW PO MORDZIE?

IDEOLOGICZNA PRACA Z MŁODZIEŻĄ - JAKI TO MA CEL?

W ostatnich latach można było sporo usłyszeć i przeczyta o wyjątkowym poziomie szkolnictwa w niektórych krajach, o super specjalistach, profesjonalistach kształconych przez elitarne szkoły i uczelnie.

W Polsce i Unii Europejskiej, a myślę, że nie tylko, wmawiano i wmawia się dalej zwykłym obywatelom, że w sferze publicznej płace muszą być bardzo wysokie, bo przecież na stanowiskach funkcjonariuszy publicznych zatrudniani są super specjaliści, posiadający ogromną wiedzę, ponad przeciętną inteligencję, wręcz nieziemskie zdolności.

Wszystko to była i jest oczywiście czysta fikcja, propaganda, marketing polityczny, bujda na resorach, możecie zresztą nazwać, to sobie po swojemu. Zresztą mniejsza o nazwę, opisanie zjawiska.

Norwegia w wielu dziedzinach życia jest bardzo wysoko klasyfikowana w rankingach światowych, w bardzo wielu dziedzinach wyprzedza kraje starej Unii Europejskiej. Trudno nawet porównywać poziomu życia Norwegów z poziomem życia ludzi w krajach, nowych członkach UE. Podobnie jest z zastosowaniem nowych technologii i szeroko pojętymi możliwościami rozwoju. Norwegia przedstawiana była jako kraj spokojny o wysokim poziomie życia, przodujący w warunkach do rozwoju i stosowaniu nowych technologii. Naturalne bogactwo jakim są złoża ropy naftowej wydawało się, że dadzą Norwegom poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej na długie lata.

Elity polityczne Norwegii wydawały się być ostrożne i rozważne. Nie przyłączono kraju do monstrualnej machiny biurokratycznej jaką jest Unia Europejska.
Pamiętacie sprawę Irlandii? Po przegranym referendum w sprawie zacieśnienia więzi w ramach UE przeprowadzono kolejną kampanię propagandową, zakończoną zresztą korzystnym dla biurokratów głosowaniem. Jaka demokracja, takie postępowanie, tyle głosowań, aż wynik dla biurokratów będzie korzystny.

W sytuacji, gdy wydawało się, że bogaty kraj, sprawnie rządzony nie radzi sobie z atakiem szaleńca, lub grupy szaleńców, którzy są zdeterminowani zabijać niewinnych ludzi, by być zauważeni, by wykrzyczeć swoje racje, to w pełni zasadne jest postawienie pytania:

W JAKIM KIERUNKU IDZIE LUDZKOŚĆ, CO SIĘ DZIEJE ZE WSPÓŁCZESNYMI PAŃSTWAMI EUROPEJSKIMI, KTÓRE NIE SPEŁNIAJĄ SWOICH PODSTAWOWYCH OBOWIĄZKÓW?

Bo widzicie, można rozbudowywać struktury państwa, tworzyć jeszcze bardziej skomplikowany system prawny - tylko po co - gdy rządzący nie radzą sobie z podstawowymi zadaniami jak na przykład zapewnienie bezpieczeństwa?

Jak sobie zadamy pytania: po co są państwa, jaki zadania powinny realizować? To mnie w pierwszej kolejności do głowy przychodzi szeroko pojęte zapewnienie bezpieczeństwa.
Mam nadzieję, że wielu z Was zgodzi się ze mną. Bez jakiś oporów i zbędnych dyskusji zapłacimy podatki na konieczne wydatki w celu zapewnienia bezpieczeństwa. I oczywiście płacimy podatki między innymi na bezpieczeństwo.

Problemy pojawia się na etapie gospodarowania środkami przeznaczonymi na bezpieczeństwo. Mimo wysokich wynagrodzeń funkcjonariuszy publicznych, którzy mają dbać o bezpieczeństwo, mimo ustawicznego doposażania w nowy sprzęt, ciągle współcześnie rządzący nie radzą sobie z problemem.

To, że sobie nie radzą, widać na przykładach. Przygotowanie wyjazdu prezydenta Polski i osób mu towarzyszących do Smoleńska, to popis lekceważenia podstawowych zasad bezpieczeństwa, poprawnego rozumowania i doświadczenia życiowego. O odpowiedzialność, nieodpowiedzialnych funkcjonariuszy publicznych strach pytać.

Kolejny bardzo jaskrawy przykład nieudolności europejskiego państwa w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, to ignorancja i opieszałość norweskiej policji w trakcie mordu.
Wczoraj Wp.pl przekazywała relacje rodzica, który zgłaszał policji, że dzieci poinformowały go, iż do nich ktoś strzela. ''Niech dzieci zadzwonią same'' - miał usłyszeć rodzic.
Tyle mówi się o agresywnych zachowaniach, atakach terrorystycznych z którymi powinny umieć sobie radzić instytucje publiczne do tego powołane.
Norweska policja okazała opieszała i zupełnie bezradna wobec ataku szaleńca, o innych rzekomych członkach organizacji w zasadzie się tylko mówi.
Jak to jest możliwe, że aparat państwa jest bezradny wobec jednego szaleńca, lub małej grupy agresywnych ludzi?
Zbyt późna reakcja funkcjonariuszy publicznych przyczyniła się do wzrostu liczy ofiar mordu, koszmaru ludzi, którzy byli uczestnikami masakry.

Europejskie społeczeństwa muszą się obudzić, by zahamować samouwielbienie elit rządzących na kontynencie europejskim, by powstrzymać to szaleństwo narzucania swoich poglądów innym, preferowania swoich potrzeb - błędnie zwane - demokracją.

Europejskie społeczeństwa muszą się obudzić, by zahamować agresję wywoływaną ogromnymi dysproporcjami w dochodach, lekceważeniem potrzeb zwykłych ludzi, poglądów i zachowań innych niż aktualnie polecane przez najbardziej wpływową  część elit politycznych.

Nie chodzi tu o taki zryw, o jakim czytałam dziś w sieci, że w Norwegi, ponoć w znaczny sposób wzrosła liczba osób zapisujących się do partii politycznych.
Samo zapisanie się do partii, złożenie formalnej deklaracji przynależności może być jedynie symbolicznym gestem.
Chodzi mi o faktyczną aktywność, wrażliwość społeczno - polityczną, przeciwstawianie się bezprawi na co dzień, czasami nawet w bardzo drobnych sprawach, od których zawsze zaczyna się większe zło, większe lekceważenie i ignorancja.

Jednym z przejawów demokracji jest kontrola społeczna, która w ostatnich latach w części krajów europejskich nie działa. W Polsce sytuacja jest wręcz dramatyczna. Rządzący robią co chcą, śmiejąc się w twarz poszkodowanym obywatelom. Spróbujcie o coś upomnieć się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a może w polskim sądzie? Szkoda czasu i nerwów, taka jest nasza praktyka.

Ludzie przechodzą obojętnie wobec różnych problemów, nie wytykają nadużyć ludziom władzy, a gdy nawet są aktywni, przeciwstawiają się niegodziwościom, to z głosami próbujących wywierać presję nikt z władz się nie liczy.

Bezcelowe są aktywność, wywieranie presji, gdy są one zupełnie nieskuteczne. To jest bardzo poważny problem wielu współczesnych państw, gdzie mówi się o demokracji, a faktycznie totalitarnymi metodami rządzą oligarchowie, którzy nie liczą się z nikim z poza układów władzy.

Mam nadzieję, że z moich tekstów wyłania się taka ważna dla współczesnych społeczeństw sugestia - konieczność wychowania świadomych obywateli - bo jak mawiał Jan Paweł II: ''Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli''.
Tylko widzicie, światłych obywateli nie można mylić z tymi, którzy byli podawani indoktrynacji, którym wpojono jedynie słuszne ideologie, jedynie słuszne przekonania.

Mnie włosy stanęły dęba, gdy usłyszałam o obozach prowadzonych przez partię polityczną dla młodzieży w wieku od 14 do 19 lat.

W wieku od 14 do 19 lat można i trzeba przekazywać wiedzę ogólną, informować o ważnych zagadnieniach z zakresu życia społeczno - politycznego, systemach politycznych, stylach rządzenia. Wychowywanie młodzieży poprzez określoną ideologię, przekonywanie do jedynie słusznych racji, jest bardzo na rękę tym co na organizują takie kursy, którzy manipulują podatnymi na wszelkie sugestie bardzo młodymi ludźmi.

Tego typu działania nie służą na pewno samym zainteresowanym, młodym ludziom, którzy w wyniku indoktrynacji stają się narzędziami w rękach liderów partyjnych.
Wychowanie poprzez jedynie słuszne poglądy i ideologie, nie służy również rozwojowi społeczeństw i krajów.
Bo cóż to za korzyść dla społeczności z tysięcy, a nawet milionów zmanipulowanych, posłusznych swoim liderom ludzi, którzy gotowi są poprzeć choćby największe idiotyzmy proponowane przez swoich przywódców?
Czy oni będą w stanie myśleć samodzielnie, dokonywać samodzielnych wyborów, przyczyniać się do rozwoju społeczności lokalnej, kraju, świata?

Gdy spojrzymy na ludzi nam współczesnych, np. tych którzy osiągnęli w skali światowej sukcesy w zakresie rozwoju technologii, to okazuje się, że większość z nich, o ile nie wszyscy w jakiś sposób wyłamali się z systemu, np. nie ukończyli szkół, uczelni, bo zajęli się swoimi pasjami, swoim biznesem.
Podobnie było z ludźmi, których znamy z historii. Oni z reguły robili coś inaczej niż wszyscy, myśleli samodzielnie, dokonywali samodzielnych wyborów, łamali stereotypy, robili rzeczy w przekonaniu innych niemożliwe do wykonania.

Motorem wszelkiego postępu, pozytywnych zmian nie są podporządkowane swoim przywódcom posłuszne masy ludzkie. Wszelkie zmiany inspirują, pobudzają, wprowadzają aktywni, odważni, samodzielnie myślący ludzie.

Mam wrażenie, że część z Was już czeka, nie może się doczekać na to, kiedy użyję tego sformułowania, które tu użyć muszę.

- Motorami wszelkich pozytywnych zmian, są samodzielnie myślący, kompetentni, odważni, pozytywnie Zbuntowani Obywatele.

Myślę, że w obliczu licznych niepokojów społecznych, aktów agresji w różnych częściach świata, w tym w Europie warto i trzeba zadawać sobie pytania. - W jakim kierunku idzie ludzkość, dokąd zmierzają kraje europejskie?
- Jaki zakres obowiązków i odpowiedzialności powinni na siebie brać państwo?
- Dlaczego mimo niewywiązywania się przez rządzących z powierzonych im zadań, godzimy się na rozszerzanie im kompetencji?
- Co zrobić, by rządzący wrócili na swoje pozycje, tych którzy służą, wsłuchują się w potrzeby zwykłych ludzi?
- Jak powinno wyglądać wychowanie przygotowujące do bycia świadomym, samodzielnym obywatelem?



ZO

piątek, 22 lipca 2011

List otwarty do instytucji publicznych

Uważamy, że jest czas najwyższy ku temu, by przerwać niedopuszczalny sposób traktowania obywateli polskich w zakresie obejmowania ubezpieczeniem społecznym przez KRUS, który ma niewiele wspólnego z obowiązującym prawem w zakresie podlegania ubezpieczeniu społecznemu w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Prezes KRUS, Zakład Ubezpieczeń Społecznych i wydziały ubezpieczeń społecznych  polskich sądów mają dość swobodne i wybiórcze podejście do prawa. Wspomniane instytucje obowiązane są przyjąć do wiadomości i stosowania fakt, że prawo, w tym konstytucja tworzone przed rokiem 1990 już dawno nie obowiązują.
Przedstawiciele wszystkich wspomnianych instytucji mają obowiązek zgodnie z art. 7 konstytucji działać na podstawie i w granicach prawa. Aktualnie obowiązującego prawa.

Twierdzenia, że w sprawie podlegania ubezpieczeniu społecznemu istotne jest tylko prawo materialne pozostają w sprzeczności między innymi z art. 7 konstytucji, art 83a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, art. 180 kodeksu postępowania administracyjnego.

Powoływanie się przez urzędników i sędziów na wyroki Sądu Najwyższego z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego wieku budzi zdziwienie w związku z tym, że obecnie mamy inne prawo. Teoretycznie rzecz ujmując, urzędnicy i sędziowie podlegają przecież konstytucji i ustawom, podlegają obecnie obowiązującemu prawu.
Faktycznie, bardzo często teoria nie ma nic wspólnego z praktyką. Wydawane są kolejne decyzje w sprawach już rozstrzygniętych decyzjami ostatecznymi. W decyzjach brakuje podstaw z prawa proceduralnego. Dowody na potwierdzenie powyższych twierdzeń i opis poszczególnych problemów można znaleźć w naszych aktach ubezpieczeniowych KRUS oraz aktach sądowych, gdzie szczegółowo odnosiliśmy się do poszczególnych problemów.
Sądy nie korzystają z prawa i możliwości zwracania uwagi ZUS, i prezesowi KRUS na nieprawidłowości, naruszanie prawa. Przy badaniu spraw sądy dość wybiórczo reagują na łamanie prawa proceduralnego przez prezesa KRUS i ZUS. Zwyczajnie część składów sędziowskich sankcjonuje samowolę urzędniczą, bo jak inaczej niż samowolą można nazwać działania urzędników bez podstawy prawa proceduralnego, z naruszeniem art. 7 konstytucji?

Osobiście doświadczyliśmy pomijania przez prezesa KRUS i sądy prawomocnych wyroków sądowych, wydanych przez Sad Apelacyjny w Lublinie, które mimo wystąpień na piśmie do  prezesa KRUS, informowania o problemie Sadu Apelacyjnego w Lublinie pozostają nadal nie wykonane.

W naszych sprawach, przed sądami występowali pełnomocnicy Oddziału Regionalnego KRUS, którzy nie mieli zdolności sądowej i procesowej, ponieważ zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego stroną jest prezes KRUS.

Oburzeni jesteśmy stopniem samowoli urzędniczej w KRUS i naruszaniem naszych praw, podejmowaniem decyzji przez ZUS na podstawie pism nie spełniających wymogów polskiego prawa, w których podane są nieprawdziwe informacje.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego prowadziły korespondencję na nasz temat, nie przekazywały nam pism nawet do wiadomości. Dopiero  nasze pisemne żądania spowodowały, że otrzymaliśmy informację, której KRUS udzielił ZUS.

Od początku 2005 r. walczymy o swoje prawa, sporo nauczyliśmy się, mamy dużą świadomość ubezpieczeniową i prawną.
Polskie państwo poprzez część składów sędziowskich, urzędników KRUS, a ostatnio również ZUS traktuje nas jak bezrozumne istoty, zupełnie nie liczy się z naszymi prawami i potrzebami.

Zostaliśmy osaczeni i mamy płacić wyższą składkę na ubezpieczenie społeczne - tylko pytamy po raz sami nie wiemy który - zgodnie z jakim prawem?

Jak do problemu podchodzi się na podstawie poszczególnych spraw, to większość zapoznających się z problemem zaczyna się gubić. Gdy urzędnicy i sędziowie mieszają decyzje, ubezpieczonych, to powstaje kompletny chaos.

Problem jednak jest bardzo prosty, da się go opisać jednym zdaniem, tylko póki co, nikt go nie chciał rozwiązać, to musi się jednak zmienić. Wszyscy ubezpieczeni, my również, mamy prawo być traktowani poważnie, nasze żądania i odwołania mogą być rozpatrzone jedynie zgodnie z polskim prawem. Do podjęcia wszelkich czynności funkcjonariusze publiczni muszą mieć podstawy prawne. Powinno to odbyć się sprawnie, a nie urzędnicy i część sędziów kiwa nas od lat. Swoich praw nie możemy dojść od początku 2005 r.

PRZY OBEJMOWANIU UBEZPIECZENIEM SPOŁECZNYM URZĘDNICY DOŚĆ CZĘSTO DZIAŁAJĄ SAMOWOLNIE, BEZ PODSTAWY PRAWA PROCEDURALNEGO (tak było w naszych przypadkach), WERYFIKUJĄCE POPRAWNOŚĆ DECYZJI SĄDY CZĘSTO OGRANICZAJĄ SIĘ TYLKO DO BADANIA NARUSZENIA PRAWA MATERIALNEGO, CO POZOSTAJE W SPRZECZNOŚCI Z  AKTUALNIE OBOWIĄZUJĄCYM POLSKIM PRAWEM.



ZO

środa, 13 lipca 2011

Kolejna odsłona kryzysu?

Wiemy, że mamy stałych czytelników.
Systematycznie tu zaglądacie, czasami nawet zostawiacie ślady swojej obecności, za co jesteśmy bardzo wdzięczni i zobowiązani.

Problemów nam nie brakuje, władza się oczywiście bardzo stara, byśmy nie mieli czasu na takie ''głupoty'' jak pisanie stron internetowych, ''mącenie ludziom w głowach'', jak napisał kiedyś jeden z internautów.

Nigdy nie oczekiwaliśmy, że wszyscy będą się z nami zgadzać, będą się nami zachwycać. Pozytywne reakcje internautów nawet zaskoczyły nas.
Dziękujemy!

Przykro nam, że naszym oponentom przeszkadza ilość komentarzy zostawionych na stronie, drażni zainteresowanie stroną.
My jesteśmy bardzo zadowoleni, że nasza praca została zauważona, doceniona przynajmniej w jakieś skali mikro.

Do tego co zamieszczamy w sieci podchodzimy bardzo serio, pracujemy bardzo ciężko i nie mamy żadnych powodów, by wstydzić się za swoją pracę.
Są dni, że padam dosłownie, przepraszam za określenie, na pysk. Odpoczywam, a następnie zabieram się za pisanie byście nie czuli się lekceważyć, by Was nie zawieść, by nie pominąć jakiejś ważnej sprawy.

Bo widzicie, każdy człowiek, który szuka treści podobnych do tych, które tu zamieszczamy jest ważny w kraju, gdzie potencjał społeczny jest tak niski, gdzie jest bardzo mało świadomych obywateli, gdzie wcale nie jest łatwo zdobyć niezależna lekturę polityczną . 
Tu na stronę zaglądają Was tysiące, to jest dla nas ogromne wyzwanie, któremu staramy się sprostać poprzez ciężką pracę. Wyzwanie jest tym większe, ponieważ ponad 30% odwiedzających jest z poza Polski.

Bardzo liczyliśmy i liczymy nadal na merytoryczną wymianę poglądów. Z tymi, którzy myślą inaczej niż my również.

Zdajemy sobie sprawę, że tych którzy nie mają argumentów z ogromna przyjemnością skaczą nam do oczu i gardeł jest wielu. Naruszamy przecież tak dużo interesików i interesów różnego rodzaju funkcjonariuszy publicznych. Beneficjentów systemu z którym walczymy jest ogromna liczba i trudno się nawet dziwić, że bronią wygodnego życia, często pozorowania pracy za wysokie wynagrodzenie.

Tylko widzicie, kolejne informacje spływające z różnych stron świat i Polski sugerują, że zbyt długo nie da się już pozorować nikomu do niczego nie potrzebnej pracy, nie da się dalej bawić w rządzenie, zasiadanie, debatowanie, uchwalanie, wszystko oczywiście za wynagrodzenia z naszych podatków.

Im beneficjenci konającego systemu szybciej to zrozumieją, tym lepiej dla nas wszystkich, w tym dla naszych dzieci i wnuków.

W Europie się gotuje, zadłużenie poszczególnych krajów osiąga kolejne rekordowe wysokości.

Z za oceanu płyną również niepokojące informacje. Prezydent USA Barak Obama prosi Republikanów o wsparcie jego pomysłów, bo nie ma czym wypłacać zasiłków emerytalnych.

Zaczynają się sprawdzać prawdy znane od lat. Lenistwo, życie na koszt innych, trwonienie pieniędzy zawsze kończą się tak samo.

sobota, 9 lipca 2011

Demokracja - tak, nadmiar władz - nie!

WSPÓŁCZESNA POLSKA I UNIA EUROPEJSKA MAJĄ NADMIAR RÓŻNEGO RODZAJU WŁADZ

Nie wydaje mi się, abym była mało rozgarnięta w zakresie rozeznania w tematyce społeczno - politycznej.

Jednak tak mi się tylko wydaje, gdy zestawiam swoją wiedzę z nazwami różnych strukturami władzy w Polsce i UE.
Ponieważ jestem bardzo ambitna dla swojego ''lenistwa'' i braku wiedzy natychmiast po odkryciu niedoborów znalazłam usprawiedliwienie - bo niby po co mi ta wiedza?
Przez tysiące lat ludzie doskonale funkcjonowali ze znacznie mniejszą ilością władz, rad, komisji, agencji i nie wiadomo czego jeszcze?
Przecież nadmiar władz, to znacznie wyższe podatki i osaczenie nas zwykłych obywateli, ograniczanie nam wolności, które nie mają nic wspólnego z demokracją, wręcz przeczą, że w Polsce jest demokracja. Zniewalanie, osaczanie ludzi jest przejawem totalitaryzmu.

W Iskra1.pl jest takie zdanie: ''Totalitaryzm jest formą sprawowania rządów polegającą na całkowitym podporządkowaniu życia ludzi i wszelkich przejawów życia społeczno - politycznego władzy państwowej''

Przy okazji objęcia przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, czy jakoś podobnie to się nazywa, zdałam sobie sprawę jak jestem ciemna i leniwa.

Koniecznie ''światli ludzie'' powinni popierać przynależności do UE, trzeba oczywiście dużo na temat Unii Europejskiej wiedzieć.

A tu proszę, taka mądrala i się pogubiła w labiryncie rozrośniętej do absurdu struktury, zwyczajnie nie chciało się przyswoić nikomu do niczego niepotrzebnej wiedzy.

Wiem, że trzeba organizować się, tworzyć formalne struktury ale przecież przy współpracy między państwami, czy regionami - jak kto woli - wskazany jest umiar, podobnie jak w każdej dziedzinie życia.
Alkohol pity w małych ilościach rozluźnia, pozwala zapomnieć o troskach dnia codziennego, ale pity w nadmiarze, ściąga na samo dno, niszczy życie alkoholika i jego rodziny.
Podobnie niestety jest z władzą. Zorganizowane życie społeczności z minimalną ilością niezbędnych władz jest potrzebne. Są takie obszary jak tworzenie zasad zachowania się, czyli prawo, szeroko pojęte bezpieczeństwo, koordynacja budowy infrastruktury, gdzie struktury władzy są niezbędne. Absurdem jest tworzenie władzy dla samej władzy, która bardzo często dobrze żyje kosztem bardzo biednych ludzi, osacza ich i niszczy.

Mnie osobiście nazwy poszczególnych struktur Unii odrzucają. Nie rozumiem po co jest tyle różnego rodzaju struktur? Jeden cel jest tylko oczywisty, by politykom i urzędnikom żyło się dobrze. Wysokie wynagrodzenie posłów do Parlamentu Europejskiego według mnie nie mają żadnego logicznego uzasadnienia, oprócz opłacania ich za to, by z przekonaniem mówili, że są wręcz niezbędni, podobnie jak dobrze opłacani przedstawiciele innych struktur. W Europie mamy tysiące takich ludzi, którzy dzięki funkcjonowaniu w obecnym kształcie państw narodowych i Unii bardzo dobrze zarabiają i wmawiają zwykłym obywatelom, że tak musi być. Trzeba się integrować bardziej i bardziej, by bardzo dobrze opłacanych stanowisk było jak najwięcej. Ale takie cele jak bardzo wysokie wynagrodzenia ludzi władzy i duża liczba miejsc pracy dla ludzi władzy, to według mnie zdecydowanie za mało, by utrzymywać monstrualne struktury.

Słuchajcie, jestem za demokracją, bo nie wiem, jaki mógłby być alternatywny sposób rządzenia? Jestem za demokracją, która został opisana teoretycznie i nie ma nic wspólnego z praktycznym rządzeniem Polską. Pojęcie demokracja we współczesnej Europie, a w Polsce w szczególności zatraciło jakiekolwiek znaczenie, zostało zupełnie wypaczone. Słowo bardzo dobrze się kojarzy, dlatego tak zwane elity polityczne, bardzo chętnie się nim posługują.

Pozytywne kojarzenia się ludziom słowa demokracja, przedstawiciele władzy wykorzystują bezwzględnie do manipulowania masami ludzkimi.
Mało komu przeszkadza, że sposób rządzenia Polską bardzo niewiele wspólnego ma ze znaczeniem pojęcia demokracja. Wielki ''sukces'' odnieśli w Polsce ludzie władzy, udało im się wmówić zwykłym obywatelom, że Polska jest państwem demokratycznym. Nie ważne jest, jak jest, ważne jest co ludzie myślą, lub o czym nie myślą. Ponieważ ludzi, którzy zgłaszają obiekcje w stosunku choćby do liczby beneficjentów systemu jest mało, to niszczący system zwykłych ludzi i kraje ma się dobrze.

Iskra1.pl prezentuje takie wyjaśnienie pojęcia: ''DEMOKRACJA, to jest sposób rządzenia, sprawowania władzy przez członków społeczności bezpośrednio ( referendum), lub pośrednio przez przedstawicieli (parlament, samorządy)''

Zobaczcie, sprawowanie władzy przez członków społeczności, a nie powielanie różnych władz, rządzenie przez lata przez tych samych ludzi.

Członkami jakich społeczności są, np. B. Komorowski, D. Tusk, W. Pawlak? Czym oni się w ostatnich latach zajmowali, jakie zawody i społeczności reprezentują? Jak powszechnie wiadomo, wspomniani panowie i cała masa im podobnych reprezentują środowisko zawodowych polityków o których nie ma ani słowa w opracowaniach teoretycznych na temat demokracji.

Bo albo można rządzić poprzez zawodowych polityków, albo poprzez przedstawicieli społeczności. Tylko, że rządzenie poprzez zawodowych polityków, tych samych od lat nie jest żadną demokracją.

W demokracji powinny być jedynie struktury władzy, urzędy niezbędne do sprawnego funkcjonowania społeczności i państwa, a nie jak to jest we współczesnej Polsce, gdzie jest mnóstwo instytucji, które wzajemnie sobie przeszkadzają (pamiętacie chaos w trakcie ubiegłorocznej powodzi), ich kompetencje się powtarzają, a wszyscy łącznie osaczają, zniewalają obywateli.

W demokracji obywatele są samorządni, kontrolują swoje działania, państwo w ograniczonym stopniu ingeruje w ich życie. W demokracji ludzie którzy decydują się na pełnienie funkcji publicznych służą zwykłym obywatelom, społeczności i krajowi, o czy my we współczesnej Polsce możemy tylko marzyć.

środa, 6 lipca 2011

W rok po wyborze prezydenta, a nawet więcej

GRA POZORÓW I SAMODZIELNOŚCI, IM WYBORY PARLAMENTARNE BĘDĄ PÓŹNIEJ TYM GORZEJ DLA PO

Formalnie rok temu Bronisław Komorowski został wybrany na pierwszego obywatela Polski, faktycznie funkcję objął dnia 10 kwietnia, gdy nie była jeszcze potwierdzona zgodnie z polskim prawem śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przejęcie władzy należnej głowie państwa przed potwierdzeniem formalnym śmierci urzędującego prezydenta było oczywiście naruszeniem konstytucji, ale oczywistą, oczywistością jest, że spece od mącenia nam w głowach ''mają co do tego wątpliwości''. Jakby tego było mało, to milczy się, choć trzeba koniecznie zwrócić uwagę na art. 131 konstytucji.

W rocznicę wyboru Bronisława Komorowskiego na prezydenta warto zastanowić się nad kondycją polskiego wyborcy, nad stawianymi politykom wymaganiami lub bardzo często brakiem wymagań, akceptowaniu wszelkich zachowań, nawet tych nieodpowiedzialnych, naruszających prawo, byle mieć święty spokój, nikomu się nie narazić.
Byle do władzy, to naczelny cel elit politycznych, bo władza dla polityków jest najważniejsza.

Aby tak było jak jest, oczywiście trzeba bardzo skutecznie oddziaływać na ludzi, by nie wierzyli w możliwość zmian, by się bali uczestniczyć w życiu publicznym. Efekty działań są bardzo pozytywne dla ludzi władzy, choć wydaje się, że nie koniecznie trwałe i stabilne, i tu jest problem. Tacy lub inni Zbuntowani Obywatele mącą lokalnie święty spokój ludziom władzy. Czytają nie wiedzieć po co konstytucję, wichrzyciele!
Kilka miesięcy temu do polskiej opinii publicznej docierały wiadomości, że ogromna liczba obywateli jest podsłuchiwana.
Może to jest przypadek, ale niezależnie od aparatu, którego używam, kilka tygodni temu wymieniłam na nowy, trzeszczy i huczy na linii mojego telefonu. Może i mnie biorą jakieś fobie? Strach ma wielkie oczy.
Kilka dni temu opisywałam nasze przygody z policją. Jak panowie naruszyli nasz spokój w Boże Ciało, to zirytowana zadzwoniłam do dyżurnego ruchu. Huk na linii był niesamowity, że policjant zapytał: co się u mnie dzieje? Oczywiście nic się nie działo. W pokoju byłam sama, nie było włączone żadne urządzenie, cisza i spokój, tylko na linii telefonicznej były huki i trzaski.

I jak tu się nie bać, nie mieć fobii, gdy walczy się z bezdusznym aparatem państwa, gdy pisze się bardzo odważne teksty? Przecież ludziom władzy nie jest na rękę, byśmy pisali odważne teksty, byśmy wygrywali w sądach, czyli zakłócali im święty spokój, który tak uwielbiają.

Bezkarnie naruszać prawo, w tym mieć w głębokim poważaniu prawo proceduralne, uprawiać samowolę - to jest to, co większość ludzi reprezentujących władzę w Polsce, uwielbia najbardziej.

Generalnie mam bardzo pozytywny stosunek do ludzi, nie mam jakiś uprzedzeń osobistych do Bronisława Komorowskiego, co nie zmienia faktu, że mam przekonanie o tym, iż Bronisław Komorowski ma swoje bardzo niechlubne zasługi w utrwalaniu chorego porządku rzeczy w Polsce. Obecny Prezydent od lat funkcjonuje w polityce, pełnił różne ważne funkcje we władzy wykonawczej (rząd) i ustawodawczej (Sejm), budował i utrwalał obecny sposób rządzenia krajem.

Pogarda dla prawa, w szczególności proceduralnego stała się znakiem rozpoznawalnym obecnych władz Polski, zarówno tych ustawodawczych, wykonawczej jak i sadowniczej. Bronisław Komorowski nie wykazał się jakąś szczególną wrażliwością na bezprawie w Polsce.


W rocznicę formalnego wyboru Bronisława Komorowskiego na prezydenta, gdy tłumy mu ufają dla otrzeźwienia trzeba wylać kubeł zimnej wody na część Polaków.

W interesie nas wszystkich, w interesie Polski jest aby na określone stanowiska wybierać ludzi z odpowiednim przygotowaniem, odpowiednimi kwalifikacjami i predyspozycjami osobowościowymi.

Prezydentem powinien być człowiek, który ma ponadprzeciętną wrażliwość na potrzeby zwykłych ludzi i Polski, nie jest rozrzutny, nie trwoni publicznych pieniędzy. Prezydentem powinien być ktoś, kto czuje różne sytuacje społeczne, wie co powiedzieć, jak się zachować, jak wzbudzić sympatię do siebie i kraju.

Z całym szacunkiem, ale prezydent Komorowski ma za sobą epizody, które świadczą o tym, że ma bardzo swobodny stosunek do owoców naszej pracy, czytaj publicznych pieniędzy. Potrafił przegadać wraz ze swoimi współpracownikami przez telefon ogromne, publiczne pieniądze (coś ok. 150000 zł przez rok), to są takie pieniądze, że wielu Polaków musi na taką kwotę pracować przez kilka lat. A doniesienia prasowe z przed kilku tygodni, że utrzymanie prezydenta Polski, kraju ze znacznie mniejszą  liczbą ludności niż królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej kosztuje więcej niż królowej Wielkiej Brytanii?

Bezkrytyczne zaufanie, ślepa miłość są typowe dla większości Polaków, mają ogromny wpływ na polskie życie publiczne. Ludziom nie przeszkadza rozrzutne życie na ich koszt funkcjonariuszy publicznych, mało kogo dziwi i razi notoryczne naruszanie prawa.

Nie rozumiem, dlaczego Polacy nie chcą podnieść poziomu rządzenia Polską, dlaczego Polacy nie zwracają uwagi na predyspozycje i kompetencje ludzi wybieranych do pełnienia określonych funkcji?

Przez chwilę skonfrontujmy to, co stało się 10 kwietnia 2010 r. w zakresie przejęcia władzy z konstytucją. Jak było mam nadzieję, że większość pamięta. Około godziny 10 z publicznej telewizji dowiedzieliśmy się, że Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski postanowił przejąć władzę prezydenta.

ART. 131 KONSTYTUCJI ROZSTRZYGA:
''1. Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu  niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej''.

Pierwsze zdanie prawa zostało przeczytane, a co z kolejnymi? Czy Bronisław Komorowski miał prawo przejąć władzę, a może powinien był poczekać na powierzenie jej przez Trybunał Konstytucyjny? Czy mogą tu być jakieś wątpliwości? Dlaczego tak zwani fachowcy, specjaliści nie czytają podstawowych przepisów prawa? Co się z nami, Polakami dzieje?

Takie sprawy można mataczyć przez rok, dwa, a może trochę nawet dłużej. Historia jednak musi zweryfikować to, co stało się 10 kwietnia 2010 r. w Polsce, w zakresie przejęcia władzy.
Nam jest wstyd, że żyjemy w takim kraju, gdzie nawet w ekstremalnych sytuacjach prawo interpretowane jest na korzyść ludzi, którzy chcą rządzić.

Zgodnie z konstytucją art. 126. 2. ''Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium''. Tylko dlaczego wszystko odbywa się tylko teoretycznie?

Jak człowiek musi brylować w mediach, dbać o utrzymanie się przy władzy, to nawet gdy podejmuje strategiczne decyzje dla siebie i kraju, to nie musi czytać takich ''głupot'' jak te zapisane w Konstytucji? Nie ma na czytanie czasu? BRAK SŁÓW!!!

Dla mnie przejęcie uprawnień prezydenta przez Bronisława Komorowskiego 10 kwietnia 2010 r. nastąpiło z rażącym naruszeniem prawa. Ale jak widać mało kogo to obchodzi, pewnie większość wyrzuciła egzemplarz konstytucji z dedykacją prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Nasz jest bardzo wysłużony, ciągle z niego korzystamy, ustawa zmieniona została w sposób kosmetyczny.

Jak większość doskonale wie, ostatni rok prezydenta Komorowskiego naznaczony jest licznymi gafami i pomyłkami.

Trzeba było studzić radosną twórczość głowy państwa, np. dwudniowe wybory parlamentarne z którego pomysły prezydent wycofał się po zdecydowanej krytyce, wymachiwaniu konstytucją.

Dzisiaj czytałam, że sugestia, ogłoszenia wyborów na 9 października jest jakimś rodzajem samodzielności politycznej prezydenta. Nie ma co się czarować. Prezydent musi dbać o swoje zaplecze polityczne, nie sposób stawiać mu za to zarzutów. Przecież nie sposób jest rządzić bez wsparcia politycznego. Wbrew temu, co nam usiłują wmówić media im więcej będzie czasu, im wybory będą później, tym gorzej dla Platformy Obywatelskiej, czyli zaplecza politycznego prezydenta. Propozycja terminu wyborów parlamentarnych przedstawionych przez prezydenta nie jest przejawem samodzielności tylko działaniem na korzyść swojego zaplecza politycznego.

W interesie Polski jest aby debata przed wyborami trwała możliwie długo. Każdy tydzień jest ważny. W interesie Polaków i Polski jest aby wymienić znaczną część posłów i senatorów. Aby tak się stało, trzeba dać czas nowo powstały ugrupowaniom na zaistnienie w świadomości wyborców, już istniejącym partiom czas jest potrzebny do weryfikacji stanowisk i ludzi.

W rok po wyborze nowego prezydenta jest nam bardzo przykro i smutno, że nasze obawy co do niewystarczających kompetencji i predyspozycji osobowościowych do pełnienia funkcji przez Bronisława Komorowskiego sprawdziły się. Nie zmieni tego żaden marketing polityczny, głośny krzyk mediów zainteresowanych utrzymaniem obecnego stanu rzeczy.

Panie Prezydencie, prosimy o wybaczenie tych cierpkich słów, które nie są skierowane przeciw Panu jako człowiekowi, który na pewno ma swoje bardzo mocne strony, które trzeba eksponować. Ale przecież każdy z nas tak ma, że nie koniecznie nadaje się do wykonywania każdej pracy. Bycie prezydentem to przecież jest praca, znacznie bardziej wymagająca niż przeciętnie ale jednak praca do której wykonywania trzeba mieć specyficzne kompetencje i predyspozycje.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Nota dyplomatyczna totalitarnego państwa

NIE MÓW MATOLE, CO SIĘ DZIEJE W SZKOLE?

Czy zwróciliście uwagę, że staram się w swoich ocenach nie kierować jakimiś stereotypami, prawdami objawionymi, wyjątkowymi sympatiami politycznymi lub niechęcią.
Staram się przedstawiać zagadnienia poprzez sprawy, problemy, a nie ludzi, którzy je prezentują.

W Polsce musimy wykazać się wyjątkową rozwagą, by nie usuwać z życia publicznego w pierwszej kolejności ludzi, z których poglądami się nie zgadzamy, których styl życia, uprawiania polityki nam nie odpowiada, ale są oni niezależnie od różnic nas dzielących osobami, którym nie jest wszystko jedno, którzy widzą znacznie dalej niż sięga ich koniec nosa i ich prywatne interesy.

Nie ma przecież w Polsce obowiązku słuchania określonego radia lub oglądania telewizji. Demokracja i wolność przejawiają się między poprzez różnorodność poglądów i miejsc ich wyrażania, nie można o tym zapominać.
Nie wyrzekam się swoich przekonań, nie odcinam się od swoich korzeni. Wręcz bardzo cenię tradycję i rodzinę, która jest podstawową, naturalną grupą społeczną. Zdrowe z punktu widzenia społecznego rodziny mogą być doskonałym fundamentem do budowy zdrowego, sprawnego, aktywnego społeczeństwa.
Nie jestem fanatyczką, trudno jest mną manipulować. Czytam, słucham i wyciągam samodzielnie wnioski.


O ataku na posła Ziobrę już pisałam. Szczerz muszą go zwalczać wszyscy przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, którzy zainteresowani są utrzymaniem obecnego stanu rzeczy. Nie można zapominać, że są to ludzie o wysokich dochodach, którzy mają spore możliwości oddziaływania na innych, ich głos jest lepiej słyszalny.


Tylko widzicie, w moim, naszym interesie, w Waszym pewnie też jest aby polski wymiar sprawiedliwości zmieniał się. Nie można wycinać tych nielicznych polityków, którzy chcą zmian służących zwykłym obywatelom. Trzeba z nimi podejmować dyskusję, przedstawiać być może zupełnie inne sposoby przeprowadzania zmian, ale trzeba cenić to, że mimo ogromnej niechęci, nagonki medialnej nie poddali się, nie zapomnieli, za co wynagradzani są z publicznych pieniędzy.
O tym, że z wolnością słowa w Polsce jest bardzo źle, już pisałam.


Powaliła mnie jednak nota dyplomatyczna w sprawie wypowiedzi ojca T. Rydzyka na forum Parlamentu Europejskiego. Wczoraj myślałam, że ktoś, kto ma pojęcie, co to jest demokracja i wolność słowa powstrzyma ministra Sikorskiego.
Nota, a nie wypowiedź jest dopiero ośmieszeniem Polski, jest sygnałem, że w Polsce nie ma demokracji i wolność słowa, skoro metodami dyplomatycznymi próbuje się zamykać usta obywatelom.
Państwo polskie wystąpiło do innego państwa, by dyscyplinowało obywatela Polski. Pan minister Sikorski powinien być natychmiast zdymisjonowany, pani ambasador odwołana. To tak jakby ojciec z matka żądali uspokojenia przez sąsiada swojego dziecka, bo pyskuje.
Bezczelnie na oczach całego świata polskie władze poprzez służby dyplomatyczne usiłują tłumić krytykę chorego sposobu rządzenia krajem.
Polska nie może być jak rodzina w której jeden z członków (rządzący) znęca się nad pozostałymi, a np. poniewierane dzieci i współmałżonek mają milczeć, bo o rodzinie nie wypada mówić źle poza domem.


Przecież nie jest tak, że rządzący, funkcjonariusze publiczni wsłuchują się w głosy obywateli i biorą je pod uwagę. Nie jest tak, że nasze polskie sprawy daje się załatwiać w Polsce. Traktują nas jak idiotów, bezrozumne istoty, robią z nami co chcą, naruszając przy tym w sposób ewidentny prawo. Społeczność europejska musi usłyszeć ten dramatyczny głos wołania o zaprzestanie dyskryminacji, naruszania prawa w Polsce. Tu nie daje się normalnie żyć. Ludzie są osaczani przez przedstawicieli państwa.


Skoro w Polsce nie sposób dojść swoich praw, władze nie słuchają osób bardzo znaczących w swoim środowisku i kraju, to obowiązkiem jest obrona praw polskich obywateli na arenie międzynarodowej, trzeba szukać sposobu na przerwanie niszczącego ludzi i kraj rządzenia. Może warto by wspólnota europejska zwróciła uwagę na pozycję w kraju zwykłych obywateli, na respektowanie ich praw, skoro lekceważy się tych z wysoką pozycją, to jak traktuje się tych zwykłych, można przeczytać między innymi na tej stronie.

sobota, 30 kwietnia 2011

Ciekawe, co Jan Paweł powiedział by na to?

'' NIE MA WIĘKSZEGO BOGACTWA W NARODZIE NAD ŚWIATŁYCH OBYWATELI''

'' HISTORIA UCZY, ŻE DEMOKRACJA BEZ WARTOŚCI ŁATWO SIĘ PRZEMIENIA W JAWNY LUB ZAKAMUFLOWANY TOTALITARYZM''

'' JESTEŚMY TYM BOGATSI IM WIĘCEJ RZECZY ZBĘDNYCH ZDOŁAMY ODRZUCIĆ''

'' NARÓD GINIE, GDY ZNIEPRAWIA SWEGO DUCHA, NARÓD ROŚNIE, GDY DUCH JEGO CORAZ BARDZIEJ SIĘ OCZYSZCZA I TEGO ŻADNE SIŁY ZEWNĘTRZNE NIE ZDOŁAJĄ ZNISZCZYĆ''

'' NIE MA POKOJU BEZ SPRAWIEDLIWOŚCI, NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI BEZ PRZEBACZENIA''

'' Rozszerzenie Unii Europejskiej na Wschód, a także dążenie do stabilizacji monetarnej powinny prowadzić do coraz ściślejszego wzajemnego powiązania narodów, przy zachowaniu tożsamości i historycznych tradycji każdego z nich, tak by mogły dzielić się niejako dziedzictwem wartości, które ukształtowało się przy ich współudziale, a do którego należy godność człowieka, jego podstawowe i niezbywalne prawa, nienaruszalność życia, wolność i sprawiedliwość, zmysł solidarności i odmowy dyskryminacji kogokolwiek''.

Powyżej zamieszczone wypowiedzi są autorstwa Karola Wojtyły.

Gdy pytano mnie, jak zaczęłam pisać w sieci - skąd taki potencjał - to powinnam odpowiedzieć, że między innymi z uważnego wsłuchiwania się w słowa Jana Pawła II.

Zacytowałam powyżej zaledwie kilka zdań wypowiedzianych przez polskiego papieża z których wynika, jak wielki w Karolu Wojtyle tkwił potencjał, ile było mądrości, wiedzy. Zaledwie tych kilka wybranych wypowiedzi jest więcej warte niż tysiące przemówień polskich polityków, łącznie z kilkugodzinnym ekspoze premiera Tuska.

Problem polega jednak na tym, że część ludzi stawia Janowi Pawłowi II pomniki, modli się do niego, organizuje uroczystości, większość Polaków nie potrafi korzystać z dorobku jaki pozostawił po sobie Karol Wojtyła. Mało osób wsłuchuje się w jego słowa, zastanawia jak żył, jak traktował innych.

Jak myślicie, byłby zadowolony z potężnej emigracji zarobkowej, często ludzi bardzo młodych, braku perspektyw na pracę, godne życie w Polsce?

Powiedział kiedyś: '' DZIECI SĄ NADZIEJĄ, KTÓRA ROZKWITA WCIĄŻ NA NOWO. PROJEKTEM, KTÓRY NIEUSTANNIE SIĘ URZECZYWISTNIA, KTÓRA POZOSTAJE ZAWSZE OTWARTA''. Czy w Polsce nie jest tak, że zabezpieczenie na starość stało się jakimś wyolbrzymionym priorytetem, zdominowało politykę społeczną? Czy nie jest tak, że emerytura babci i dziadka jest ważniejsza od pracy dla wnuczki lub wnuka? Nie wypominam niskich, często głodowych emerytur lecz faktem jest, że część emerytów ma uposażenia kilkakrotnie przewyższające płacę minimalną. System jest tak skomplikowany, że pozwala żyć dobrze armii urzędników, kosztem oczywiście rodzin z dziećmi. Czy ktoś troszczy się o rodziny wychowujące dzieci? Ja myślę, że generalnie nie.

Nadmierne obciążenia wynagrodzeń podatkami i składkami na ubezpieczenie społeczne narusza interes polskich pracowników, którzy wychowują dzieci.

Wiecie co powiedział papież?

'' Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka''. Pomyślcie o tym!

Co powiedział by dzisiaj Karol Wojtyła, gdyby wiedział jak niski potencjał społeczny jest w Polsce, jak bardzo zniewoleni, lękliwi są ludzie? Kiedyś powiedział:

'' NIE MA WIĘKSZEGO BOGACTWA W NARODZIE NAD ŚWIATŁYCH OBYWATELI''.

Czy podobała by mu się pogarda do zwykłych obywateli i prawa jakiej na co dzień doświadczamy od polityków i funkcjonariuszy publicznych?

Wielki Polak kiedyś powiedział:

'' NARÓD GINIE, GDY ZNIEPRAWIA SWEGO DUCHA, NARÓD ROŚNIE, GDY DUCH JEGO CORAZ BARDZIEJ SIĘ OCZYSZCZA I TEGO ŻADNE SIŁY ZEWNĘTRZNE NIE ZDOŁAJĄ ZNISZCZYĆ''.

Czy Janowi Pawłowi II podobał by się totalitaryzm zwany demokracją? On zresztą mówił kiedyś o takiej możliwości, zagrożeniu:

'' HISTORIA UCZY, ŻE DEMOKRACJA BEZ WARTOŚCI ŁATWO SIĘ PRZEMIENIA W JAWNY LUB ZAKAMUFLOWANY TOTALITARYZM''.

Moim, naszym zdaniem małe znaczenie, a może nawet bez znaczenia dla Polaków i Polski są uroczystości organizowane na cześć Jana Pawła II, stawiane mu pomniki, nazywane jego jego imieniem ulice  i tym podobne działania. Wielka siła i moc tkwi w pozostawionych przez niego słowach.
Ogromne korzyści mogą odnieść Polacy i Polska jak zaczną korzystać z potencjału jaki pozostawił po sobie Wielki Rodak, który nawoływał do odwagi, aktywności, podejmowania wyzwań. Warto wsłuchać się w jego słowa. Warto i trzeba zapamiętać zdanie:

'' NIE MA WIĘKSZEGO BOGACTWA W NARODZIE NAD ŚWIATŁYCH OBYWATELI''.

piątek, 29 kwietnia 2011

Dzisiaj ślub, jutro beatyfikacja

NIE MYŚLCIE SAMODZIELNIE, NIE ZAJMUJCIE SIĘ SWOIMI SPRAWAMI, TYLKO PATRZCIE, PODZIWIAJCIE?

Polskie media ogarnęło szaleństwo związane ze ślubem i beatyfikacją, często jest to bezrefleksyjne szaleństwo.

Zobaczcie jak bardzo zakręcony, zamotany, pogubiony jest współczesny człowiek. Z jednej strony spora część ludzi mówi, że zainteresowana jest równością, demokratycznym stylem rządzenia państwami, a z drugiej strony, ci sami ludzie zachwycają się przedstawicielami królewskich rodów. Nie przeszkadza im, że królewska zabawa organizowana jest za pieniądze zwykłych ludzi.

Oni są tacy piękni i bogaci, uosabiają nasze marzenia, to niech przynajmniej oni bawią się, zatracają w trwonieniu owoców pracy innych?
Czy ktoś przy okazji ślubu księcia zastanowił się, napisał o tym, że monarchii, życiu na koszt innych nie jest po drodze z demokracją? Bo nawet we współczesnych monarchiach parlamentarnych władca i jego rodzina, mają większe prawa i możliwości niż zwykli ludzie. Historia zaczyna zataczać koło? Po okresach buntu, wyzwolenia się spod władzy absolutnej, ludzie zaczynają znowu zachwycać się królewskimi rodzinami, godzą się na trwonienie publicznych pieniędzy na zabawę?

Lubię kameralne imprezy, spotkania towarzyskie. Uwielbiam tańczyć. Doceniam gustowne, nawet czasami szalone stroje. We wszystkim jednak potrzebny jest umiar.  Nie lubię dużych zgromadzeń, wystawnego życia na pokaz. Nie rozumiem zachwytu nad młodą parą, którą wyróżnia bogactwo i przepych, parcie na szkło? Oni są młodzi, piękni, inteligentni, uśmiechnięci jak miliony ich rówieśników na całym świecie, przynależność do rodziny królewskiej i pieniądze dodają im wartości?

A może tylko części ludziom wydaje się, że ci młodzi ludzie, którzy są dzisiaj bohaterami dnia są więcej warci niż oni sami, ich dzieci lub wnuki?
Część stanów USA dotknął kataklizm. Tornada sieją nieprawdopodobne spustoszenia. W zetknięciu z siłami przyrody wszyscy jesteśmy równie bezsilni, bezradni. Bez znaczenia są monarsze tytuły, duże pieniądze i popularność w mediach, panuje równość.

Drugie głośne medialnie wydarzenie, to beatyfikacja Jana Pawła II, papieża Polaka.

Bardzo cenię dorobek życia Karola Wojtyły. To był wyróżniający się z tłumu, odważny, wielki człowiek. Godne popularyzacji, ustawicznego przypominania jest jak traktował zwykłych ludzi, jaki dawał przykład. Wielcy tego świata komercjalizują i wykorzystują dorobek Jana Pawła II do wzmacniania swojej popularności, pozycji politycznej, pomnażania pieniędzy. Większość ludzi niestety zapomina, że mimo licznych uciążliwości, prześladowań nie trzymał on z władzą, był pośród zwykłych ludzi, bardzo często młodych ludzi.

Jak myślicie, co powiedziałby Jan Paweł II na temat konieczności emigrowania za pracą, rozłąkę małżeństw wychowujących małe dzieci? Cieszyłby się, że w Polsce nie ma warunków do godnego życia, rozwoju dla zwykłych, nieustosunkowanych obywateli? Co powiedziałby na fakt, że w Polsce nie opłaca się uczciwie pracować, a ludzie władzy poustalali sobie po kilka razy zawyżone wynagrodzenia? Czy podobałoby mu się, że większość osób reprezentujących polskie władze gardzi zwykłymi ludźmi i prawem?

Czy Jan Paweł II nawoływało o taką odnowę, przemianę tej ziemi jakiej na co dzień doświadczamy?
ZO

czwartek, 28 kwietnia 2011

Niepotrzebne uprzedzenia

Bo Rosjanie nie chcą Polsce oddać pozostałości rozbitego samolotu, czarnych skrzynek i mamy jeszcze z nimi mnóstwo innych problemów? Żydzi z kolei domagają się zwrotu mienia za które Polska płaciła już rekompensaty w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, a Niemcy to nas chcą wykupić i w ogóle musimy być wobec nich podejrzliwi?

Nie kwestionuję potencjalnych zagrożeń polskich interesów. One są i będą jak zawsze w życiu. Zupełnie normalnym jest, że każdy człowiek, mała grupa ludzi czy naród dbają przede wszystkim o swoje interesy, potrafią je reprezentować wobec innych ludzi, innych narodów.

Mam przekonanie, że zaledwie po kilku zdaniach doszłam do sedna polskiego problemu. Nie istotne jest, czego oczekują przedstawiciele innych narodów i krajów. Oni reprezentują swoje interesy, swoich grup. Niczym nie uzasadnione jest obrażanie się na nich, gdy robią to, co robić powinni. Polski problem polega na tym, że polskie interesy narodowe nie są właściwie reprezentowane.

Jeżeli dziecko w sklepie żąda zakupu cukierków, gumy do życia i wszystkiego tego, co mu się podoba, to nie znaczy, że natychmiast  spełniamy jego życzenia.  Co mówicie? Maluch ryczy, tupie nogami?  Trudno, pozłości się i mu przejdzie. Następnym razem będzie wiedział, że histeria i szantaż nie działają.  Chyba, że ulegniemy kaprysom małego człowieka, to wtedy możemy być pewni co do tego, że następnym razem żądania będą jeszcze większe, podobnie jak wzmacniające żądania płacz i tupanie nogami.

Ktoś może powiedzieć, że podany przykład negocjacji nie jest dobry w odniesieniu do rozmów politycznych. Bo przecież w stosunkach  między krajami negocjują osoby dorosłe, wybrani w swoich krajach najlepsi z najlepszych.

Zaczynacie się śmiać? Śmiech jest oczywiście przez ogromne łzy jeżeli chodzi o kompetencje przedstawicieli polskich władz, którzy reprezentują interesy ludzi i kraju?

To jest uważam podstawowy problem Polski, jeżeli chodzi o zgłaszanie wszelkich roszczeń wobec Polski. Słabość przedstawicieli poszczególnych polskich władz.

Pan prezydent, ręce opadają jak zaprezentował swoje kompetencje części rządzących w krajach europejskich, z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji na czele. Nie lepiej było w trakcie spotkania z prezydentem Stanów Zjednoczonych.

Można się łudzić, że Polska reprezentowana przez obecnego prezydenta będzie traktowana poważnie, tylko po co? Standardem jest, że we wszelkiego rodzaju negocjacjach wykorzystuje się słabe punkty strony przeciwnej. Poziom nieporadności, ilości popełnianych gaf i błędów przez polskiego prezydenta są niedopuszczalne w polityce, stosunkach międzynarodowych. Im Polacy sobie wcześniej to uświadomią, tym lepiej dla nich i kraju.

Pan premier Tusk i przedstawiciele rządu nie potrafią w wystarczający sposób eksponować na arenie międzynarodowej interesów Polaków i Polski. Na przykład w interesie narodu i kraju jest, by młodzi Polscy mieli warunki do pracy i rozwoju w Polsce.

Podczas, gdy rządzący Polską zachwycają się możliwością pracy w krajach ościennych polskich emigrantów, kraje sąsiednie zachęcają do pracy u nich, tworzą warunki do życia i rozwoju dla ludzi młodych, często przyzwoicie wykształconych, którzy są przyszłością narodów i państw.
Na polskiej wsi do chwili obecnej jest tak, że rolnik nie cieszy się, gdy jego dzieci mogą zarabiać poprzez pracę w gospodarstwach sąsiadów. Dobry gospodarz organizuje pracę przynosząca dochody w swoim gospodarstwie. Perspektywicznie myślący człowiek kupuje ziemię, sprzęt i podpowiada swoim dzieciom jak zarabiać, wspomaga ich przy pracy na swoim. Podobnie powinny postępować władze Polski.

Nie ma powodów byśmy obrażali się na sąsiadów, czy inne narody i państwa. Oni zwyczajnie dbają o swoje interesy najlepiej jak potrafią. Polacy i Polska mają ogromny problem z reprezentantami polskiej racji stanu, polskich interesów.

Dla ludzi, co do których kompetencji są uwagi, wobec których są jakiekolwiek podejrzenia, że reprezentują prywatne interesy nie powinno być miejsca w instytucjach publicznych, które mają służyć Polakom i Polsce.
To nie jakiś obcy naród, czy obce państwo są winne sytuacji w Polsce, gdzie nie ma perspektyw na rozwój, godne życie z własnej pracy, dług państwa osiągnął rekordową wartość w historii i ciągle rośnie. To Polacy w milczeniu akceptują wszelkie nadużycia ludzi władzy, godzą się na brak kompetencji w sferze publicznej, rozrzutność, prywatę, degradację Polski i Polaków. Nie można patrzeć na tych, którzy są przeciwni obecnemu sposobowi rządzenia Polską jak na wichrzycieli. Trzeba uważnie wsłuchać się w to co mówią oponenci wobec obecnych władz i przynajmniej przemyśleć, to co mówią.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Super państwo, elitarny klub?

Niektórzy twierdzą, że Unia Europejska jest rodzajem superpaństwa, inni uważają, że może to nie jest jeszcze super państwo tylko elitarny klub państw.

Niezależnie od tego, jak powinna być postrzegana struktura Unii Europejskiej wydawać by się mogło, że to taka elitarna grupa państw europejskich. 

Teoretycznie rzecz ujmując może i tak jest. By przystąpić do grupy trzeba spełnić określone, często bardzo rygorystyczne warunki.

Ale faktycznie, jak doświadcza się na co dzień osaczania obywateli przez państwo polskie i samorządy, jak przegląda się dokumenty sporządzone urzędowo, np. przez polskie sądy, to nabiera się przekonania, że klub wymagający i elitarny jest na niby. Polskim władzo w zakresie pogardy dla zwykłych obywateli, łamania prawa można zdecydowanie za wiele.

Po tym co doświadczyliśmy osobiście, mamy przekonanie, że wszelkie wymagania są bardziej na pokaz, na niby niż faktycznie wobec rządzących Polską. Poziom znacznej części polskich urzędników, sposób pracy znacznej części polskich sądów są w zasadzie poniżej wszelkich poziomów. Kompletne dno, pogarda dla zwykłego człowieka i ustalonych zasad, to chyba jednak nie jest standard dla Unii Europejskiej?

Jak można spotykać się, negocjować, ustalać kolejne prawo, procedury, spotykać się towarzysko z rządzącymi krajem, którzy nie dbają o przestrzeganie ustalonych zasad, mają w głębokim poważaniu prawa obywateli?

Do elitarnych klubów przecież nie przyjmuje się tych, którzy nie przestrzegają ustalonych zasad, a jak przez pomyłkę niewiarygodni ludzie do takiej grupy trafią, to się ich napomina, a następnie, gdy dalej nie przestrzegają ustalonych zasad usuwa ze struktury. 

Dlaczego przedstawiciele Unii Europejskiej bardziej zdecydowanie nie upominają się o tysiące, a nawet miliony obywateli poniewieranych poprzez urzędy i sądy w państwie polskim?

sobota, 16 kwietnia 2011

To wszystko jest tylko po to, by ludziom władzy żyło się dobrze

Pokazaliśmy na przykładach jak pracują polskie sądy. Większość osób, które zdecydowały się wyrazić swoje stanowisko i miało styczność z polskim wymiarem sprawiedliwości ma dokładnie takie same doświadczenia jak my.

Relacje internautów porażają. Z komentarzy wyłania się samowola sędziowska na niespotykaną skalę.

Większość sędziów ma w głębokim poważaniu prawo, elementarny brak szacunku do drugiego człowieka. Taki stan rzeczy już mało kogo dziwi.

Ten karygodny stan rzeczy, gdy ci co są powołani do stania na straży praworządności, sami jako pierwsi łamią prawo jest bardzo wygodny dla elit politycznych i urzędników.

Mogą robić co im się podoba i robią. Samowola ludzi reprezentujących państwo i samorządy ma się wyjątkowo dobrze. Nawet w poprzedniej epoce politycznej nie było takiego bezprawia. Sekretarzom partii zależało na przyzwoitych stosunkach z ludźmi, czego nie można mówić o obecnych przedstawicielach klasy politycznej. Gdy w poprzedniej epoce politycznej policjant, sędzia lub inny funkcjonariusz ewidentnie łamał ustalone zasady aktyw partyjny reagował. Obecnie wszyscy umywają ręce, mają w głębokim poważaniu fakt, że polskie państwo jest nieprzyjazne zwykłemu obywatelowi. Ludzi reprezentujących państwo cechuje wyjątkowy brak wrażliwości na los drugiego człowieka.

 Można pluć się, irytować, próbować przed sądami dochodzić swoich praw - tylko po co? Mimo sporej wiedzy, determinacji po ponad sześciu latach walki jesteśmy w punkcie wyjścia. Sąd nie może, podobnie jak Minister Sprawiedliwości, Rzecznik Praw Obywatelskich nie rozumie o co chodzi, a prezes KRUS robi co uważa za stosowne pomijając obowiązujące prawo proceduralne i co miesiąc inkasuje dość wysoką pensję. Nie musi się starać, bo nikogo nie interesuje, co on wyprawia z ludźmi.

Korzyść z tych kilku lat walki jest tylko taka, że osobiście doświadczeń w kontaktach z funkcjonariuszami publicznymi, odczuliśmy na własnej skórze, jak bardzo wrogie jest państwo polskie wobec swoich obywateli. Jesteśmy na tyle świadomi, że nie działają na nas piękne uśmiech i umizgi.

Osobiście doświadczyliśmy, że żadna z partii reprezentowanych w parlamencie nie jest wystarczająco zdeterminowana, by bronić ludzi, eliminować patologię z życia publicznego, z instytucji państwowych i samorządowych.

Oni wszyscy tylko uśmiechają się do nas, kokietują nas przed wyborami. Po wyborach również wszyscy się na nas wypinają. Główny obecnie cel funkcjonowania państwa polskiego, to dobre warunki do życia dla ludzi władzy. BY WYBRANYM, ICH RODZINOM I KOLEŻEŃSTWU ŻYŁO SIĘ DOBRZE

środa, 13 kwietnia 2011

Czy w jakiejś instytucji znają obowiązujące prawo?

W POLSCE RZECZNIK PRAW OBYWATELSKICH JEST, BO MA BYĆ

BRAK NADZORU, KONTROLI WYMAGANEJ PRZEZ PRAWO POTĘGUJE POGARDĘ DLA OBYWATELI, BRAK SZACUNKU DO PRAWA LUDZI REPREZENTUJĄCYCH PAŃSTWO

ZAGAPILI SIĘ, ŻE OD 1997 R. MAMY NOWĄ KONSTYTUCJĘ Z ART 7. '' ORGANY WŁADZY PUBLICZNEJ DZIAŁAJĄ NA PODSTAWIE I W GRANICACH PRAWA''?

NIE ZAUWAŻYLI, ŻE ZGODNIE Z USTAWĄ O SYSTEMIE UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH ART. 83 B. 1. '' JEŻELI PRZEPISY KODEKSU POSTĘPOWANIA ADMINISTRACYJNEGO PRZEWIDUJĄ WYDANIE POSTANOWIENIA KOŃCZĄCEGO POSTĘPOWANIE W SPRAWIE, ZAKŁAD W TYCH PRZYPADKACH WYDAJE DECYZJĘ''?

PRZEOCZYLI, ŻE ZGODNIE Z USTAWĄ O SYSTEMIE UBEZPIECZEŃ SPOŁECZNYCH ART. 83 A. 2. '' DECYZJE OSTATECZNE ZAKŁADU, OD KTÓRYCH NIE ZOSTAŁO WNIESIONE ODWOŁANIE DO WŁAŚCIWEGO SĄDU, MOGĄ BYĆ Z URZĘDU PRZEZ ZAKŁAD UCHYLONE, ZMIENIONE LUB UNIEWAŻNIONE, NA ZASADACH OKREŚLONYCH W PRZEPISACH KODEKSU POSTĘPOWANIA ADMINISTRACYJNEGO''?

Może ktoś powiedzieć, że się powtarzam. Zgoda, mam nawet taką świadomość, że się powtarzam. Tylko widzicie, jak biję głową w mur obojętności, złej woli ludzi władzy i opozycji politycznej. Tak, tak opozycja też ma to daleko z tyłu, jak bardzo łamane jest w Polsce prawo w zakresie ustalania stanu faktycznego i prawnego przy podleganiu ubezpieczeniu społecznemu.

To się normalnie w głowie nie mieści, że wszyscy obojętnie przechodzą obok dość powszechnego bezprawia w zakresie obejmowania i wyłączania z ubezpieczeń. Wiem, tak jest ze wszystkim.  Prezes KRUS i jego urzędnicy, sądy, Minister Sprawiedliwości, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Minister Pracy i Polityki Społecznej, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Pokażcie mi instytucję, gdzie będą w stanie przeprowadzić analizę stanu prawnego w zakresie podlegania ubezpieczeniu w KRUS w oparciu o obowiązujące prawo, a nie własną radosną twórczość!!!

Im dalej w las, tym więcej grzybów. Im obywatel Polski bardziej zdecydowanie broni swoich praw, tym więcej przeciwko sobie ma funkcjonariuszy publicznych z różnych instytucji. To normalnie poraża, jak polskie instytucje państwowe działają przeciwko zwykłym ludziom, przeciwko prawu.

Nas bardzo bulwersuje fakt, że w poszczególnych urzędach jest mnóstwo pracowników, w tym prawników, którzy zamiast rozstrzygać sprawy lub je badać w świetle obowiązującego prawa, uprawiają radosną twórczość, mataczą sprawami.

Rzecznik Praw Obywatelskich reprezentuje interesy zwykłych obywateli jedynie z nazwy. Nie bardzo rozumiem po co w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich jest Zespól Prawa Pracy i Zabezpieczenia Społecznego? Poziom przynajmniej części pracowników biura można porównać do kompetencji ludzi zatrudnionych w KRUS z którymi mieliśmy okazję zetknąć się. Mnie ciągle w uszach dźwięczą słowa '' wnoszę o oddalenie sprawy'' za którymi nie szły argumenty. Chcą to wnoszą o oddalenie i już, co tam jakiś stan faktyczny spraw i prawo? Kto się w tym prawie rozeznaje?

Bardzo proszę uważnie przeczytajcie cytat  pisma ROP-520560-III/11/IM z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich: '' ... Do kompetencji Rzecznika określonych tą ustawą należy ochrona praw i wolności zagwarantowanych w Konstytucji i innych przepisach prawa, jeżeli organ państwa lub samorządu albo inne instytucje swoim działaniem lub zaniechaniem te prawa naruszają.

W sprawach o ochronę praw i wolności obywateli Rzecznik bada czy wskutek działania lub zaniechania organów, organizacji i instytucji obowiązanych do ich przestrzegania i realizacji tych praw i wolności, nie nastąpiło naruszenie prawa a także zasad współżycia i sprawiedliwości społecznej.

W sprawach o ochronę spraw i wolności obywateli Rzecznik bada czy Rzecznik powołany więc został do kontroli przestrzegania prawa wobec obywateli, natomiast nie jest uprawniony do kontroli decyzji wydawanych przez właściwe organy...''

Zrozumieliście coś z tego, bo ja nie koniecznie?  Bada, ale w zasadzie nie bada? Końcówka pisma jest fajna '' Z informacji nadesłanych z ZUS przy poprzedniej państwa korespondencji z 2010 r. wynikało, że wiele kwestii dotyczących Państwa sporu z ZUS znajdowało się wówczas w toku postępowania sądowego''. Brawo!!! Żadną różnicą nie jest dla polskiego Rzecznika Praw Obywatelskich czy obywatela osaczył KRUS czy ZUS. Nazwy można używać zamiennie? Tak intensywnie zbadali sprawę, że nawet nie potrafią prawidłowo wskazać nazwy instytucji na którą obywatel poskarżył się.

Gdzie my jesteśmy, co się z polskim państwem dzieje?

Mechanizm postępowania generalnie wszelkich instytucji powołanych do kontroli działalności władz i urzędów jest ten sam. Zbyć, olać obywatela, wykręcić się od doprowadzenia sprawy do stanu zgodnego ze stanem faktycznym i prawem, odsyłać od jednego urzędu do drugiego.

Prezesi KRUS wydali tysiące bezprawnych decyzji bez podstawy prawa administracyjnego, czym naruszyli ustawę o systemie ubezpieczeń społecznych, kodeks postępowania administracyjnego i art. 7. Konstytucji.
Tysiące poszkodowanych osób, tysiące degradowanych finansowo i społecznie polskich rodzin. Tysiące zwykłych obywateli, którzy doświadczyli naruszania przez instytucję państwową zaufania obywateli do państwa, ale co to wszystko może obchodzić polskiego Rzecznika Praw Obywatelskich?
Jak on ma sobie z tym wszystkim poradzić, jak mili mu się ZUS z KRUS?