piątek, 29 lipca 2011

W jakim kierunku idzie ludzkość?

NIESAMOWICIE POWOLNE DZIAŁANIE NORWESKIEJ POLICJI

ZRYW NORWEGÓW PO MORDZIE?

IDEOLOGICZNA PRACA Z MŁODZIEŻĄ - JAKI TO MA CEL?

W ostatnich latach można było sporo usłyszeć i przeczyta o wyjątkowym poziomie szkolnictwa w niektórych krajach, o super specjalistach, profesjonalistach kształconych przez elitarne szkoły i uczelnie.

W Polsce i Unii Europejskiej, a myślę, że nie tylko, wmawiano i wmawia się dalej zwykłym obywatelom, że w sferze publicznej płace muszą być bardzo wysokie, bo przecież na stanowiskach funkcjonariuszy publicznych zatrudniani są super specjaliści, posiadający ogromną wiedzę, ponad przeciętną inteligencję, wręcz nieziemskie zdolności.

Wszystko to była i jest oczywiście czysta fikcja, propaganda, marketing polityczny, bujda na resorach, możecie zresztą nazwać, to sobie po swojemu. Zresztą mniejsza o nazwę, opisanie zjawiska.

Norwegia w wielu dziedzinach życia jest bardzo wysoko klasyfikowana w rankingach światowych, w bardzo wielu dziedzinach wyprzedza kraje starej Unii Europejskiej. Trudno nawet porównywać poziomu życia Norwegów z poziomem życia ludzi w krajach, nowych członkach UE. Podobnie jest z zastosowaniem nowych technologii i szeroko pojętymi możliwościami rozwoju. Norwegia przedstawiana była jako kraj spokojny o wysokim poziomie życia, przodujący w warunkach do rozwoju i stosowaniu nowych technologii. Naturalne bogactwo jakim są złoża ropy naftowej wydawało się, że dadzą Norwegom poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej na długie lata.

Elity polityczne Norwegii wydawały się być ostrożne i rozważne. Nie przyłączono kraju do monstrualnej machiny biurokratycznej jaką jest Unia Europejska.
Pamiętacie sprawę Irlandii? Po przegranym referendum w sprawie zacieśnienia więzi w ramach UE przeprowadzono kolejną kampanię propagandową, zakończoną zresztą korzystnym dla biurokratów głosowaniem. Jaka demokracja, takie postępowanie, tyle głosowań, aż wynik dla biurokratów będzie korzystny.

W sytuacji, gdy wydawało się, że bogaty kraj, sprawnie rządzony nie radzi sobie z atakiem szaleńca, lub grupy szaleńców, którzy są zdeterminowani zabijać niewinnych ludzi, by być zauważeni, by wykrzyczeć swoje racje, to w pełni zasadne jest postawienie pytania:

W JAKIM KIERUNKU IDZIE LUDZKOŚĆ, CO SIĘ DZIEJE ZE WSPÓŁCZESNYMI PAŃSTWAMI EUROPEJSKIMI, KTÓRE NIE SPEŁNIAJĄ SWOICH PODSTAWOWYCH OBOWIĄZKÓW?

Bo widzicie, można rozbudowywać struktury państwa, tworzyć jeszcze bardziej skomplikowany system prawny - tylko po co - gdy rządzący nie radzą sobie z podstawowymi zadaniami jak na przykład zapewnienie bezpieczeństwa?

Jak sobie zadamy pytania: po co są państwa, jaki zadania powinny realizować? To mnie w pierwszej kolejności do głowy przychodzi szeroko pojęte zapewnienie bezpieczeństwa.
Mam nadzieję, że wielu z Was zgodzi się ze mną. Bez jakiś oporów i zbędnych dyskusji zapłacimy podatki na konieczne wydatki w celu zapewnienia bezpieczeństwa. I oczywiście płacimy podatki między innymi na bezpieczeństwo.

Problemy pojawia się na etapie gospodarowania środkami przeznaczonymi na bezpieczeństwo. Mimo wysokich wynagrodzeń funkcjonariuszy publicznych, którzy mają dbać o bezpieczeństwo, mimo ustawicznego doposażania w nowy sprzęt, ciągle współcześnie rządzący nie radzą sobie z problemem.

To, że sobie nie radzą, widać na przykładach. Przygotowanie wyjazdu prezydenta Polski i osób mu towarzyszących do Smoleńska, to popis lekceważenia podstawowych zasad bezpieczeństwa, poprawnego rozumowania i doświadczenia życiowego. O odpowiedzialność, nieodpowiedzialnych funkcjonariuszy publicznych strach pytać.

Kolejny bardzo jaskrawy przykład nieudolności europejskiego państwa w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, to ignorancja i opieszałość norweskiej policji w trakcie mordu.
Wczoraj Wp.pl przekazywała relacje rodzica, który zgłaszał policji, że dzieci poinformowały go, iż do nich ktoś strzela. ''Niech dzieci zadzwonią same'' - miał usłyszeć rodzic.
Tyle mówi się o agresywnych zachowaniach, atakach terrorystycznych z którymi powinny umieć sobie radzić instytucje publiczne do tego powołane.
Norweska policja okazała opieszała i zupełnie bezradna wobec ataku szaleńca, o innych rzekomych członkach organizacji w zasadzie się tylko mówi.
Jak to jest możliwe, że aparat państwa jest bezradny wobec jednego szaleńca, lub małej grupy agresywnych ludzi?
Zbyt późna reakcja funkcjonariuszy publicznych przyczyniła się do wzrostu liczy ofiar mordu, koszmaru ludzi, którzy byli uczestnikami masakry.

Europejskie społeczeństwa muszą się obudzić, by zahamować samouwielbienie elit rządzących na kontynencie europejskim, by powstrzymać to szaleństwo narzucania swoich poglądów innym, preferowania swoich potrzeb - błędnie zwane - demokracją.

Europejskie społeczeństwa muszą się obudzić, by zahamować agresję wywoływaną ogromnymi dysproporcjami w dochodach, lekceważeniem potrzeb zwykłych ludzi, poglądów i zachowań innych niż aktualnie polecane przez najbardziej wpływową  część elit politycznych.

Nie chodzi tu o taki zryw, o jakim czytałam dziś w sieci, że w Norwegi, ponoć w znaczny sposób wzrosła liczba osób zapisujących się do partii politycznych.
Samo zapisanie się do partii, złożenie formalnej deklaracji przynależności może być jedynie symbolicznym gestem.
Chodzi mi o faktyczną aktywność, wrażliwość społeczno - polityczną, przeciwstawianie się bezprawi na co dzień, czasami nawet w bardzo drobnych sprawach, od których zawsze zaczyna się większe zło, większe lekceważenie i ignorancja.

Jednym z przejawów demokracji jest kontrola społeczna, która w ostatnich latach w części krajów europejskich nie działa. W Polsce sytuacja jest wręcz dramatyczna. Rządzący robią co chcą, śmiejąc się w twarz poszkodowanym obywatelom. Spróbujcie o coś upomnieć się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a może w polskim sądzie? Szkoda czasu i nerwów, taka jest nasza praktyka.

Ludzie przechodzą obojętnie wobec różnych problemów, nie wytykają nadużyć ludziom władzy, a gdy nawet są aktywni, przeciwstawiają się niegodziwościom, to z głosami próbujących wywierać presję nikt z władz się nie liczy.

Bezcelowe są aktywność, wywieranie presji, gdy są one zupełnie nieskuteczne. To jest bardzo poważny problem wielu współczesnych państw, gdzie mówi się o demokracji, a faktycznie totalitarnymi metodami rządzą oligarchowie, którzy nie liczą się z nikim z poza układów władzy.

Mam nadzieję, że z moich tekstów wyłania się taka ważna dla współczesnych społeczeństw sugestia - konieczność wychowania świadomych obywateli - bo jak mawiał Jan Paweł II: ''Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli''.
Tylko widzicie, światłych obywateli nie można mylić z tymi, którzy byli podawani indoktrynacji, którym wpojono jedynie słuszne ideologie, jedynie słuszne przekonania.

Mnie włosy stanęły dęba, gdy usłyszałam o obozach prowadzonych przez partię polityczną dla młodzieży w wieku od 14 do 19 lat.

W wieku od 14 do 19 lat można i trzeba przekazywać wiedzę ogólną, informować o ważnych zagadnieniach z zakresu życia społeczno - politycznego, systemach politycznych, stylach rządzenia. Wychowywanie młodzieży poprzez określoną ideologię, przekonywanie do jedynie słusznych racji, jest bardzo na rękę tym co na organizują takie kursy, którzy manipulują podatnymi na wszelkie sugestie bardzo młodymi ludźmi.

Tego typu działania nie służą na pewno samym zainteresowanym, młodym ludziom, którzy w wyniku indoktrynacji stają się narzędziami w rękach liderów partyjnych.
Wychowanie poprzez jedynie słuszne poglądy i ideologie, nie służy również rozwojowi społeczeństw i krajów.
Bo cóż to za korzyść dla społeczności z tysięcy, a nawet milionów zmanipulowanych, posłusznych swoim liderom ludzi, którzy gotowi są poprzeć choćby największe idiotyzmy proponowane przez swoich przywódców?
Czy oni będą w stanie myśleć samodzielnie, dokonywać samodzielnych wyborów, przyczyniać się do rozwoju społeczności lokalnej, kraju, świata?

Gdy spojrzymy na ludzi nam współczesnych, np. tych którzy osiągnęli w skali światowej sukcesy w zakresie rozwoju technologii, to okazuje się, że większość z nich, o ile nie wszyscy w jakiś sposób wyłamali się z systemu, np. nie ukończyli szkół, uczelni, bo zajęli się swoimi pasjami, swoim biznesem.
Podobnie było z ludźmi, których znamy z historii. Oni z reguły robili coś inaczej niż wszyscy, myśleli samodzielnie, dokonywali samodzielnych wyborów, łamali stereotypy, robili rzeczy w przekonaniu innych niemożliwe do wykonania.

Motorem wszelkiego postępu, pozytywnych zmian nie są podporządkowane swoim przywódcom posłuszne masy ludzkie. Wszelkie zmiany inspirują, pobudzają, wprowadzają aktywni, odważni, samodzielnie myślący ludzie.

Mam wrażenie, że część z Was już czeka, nie może się doczekać na to, kiedy użyję tego sformułowania, które tu użyć muszę.

- Motorami wszelkich pozytywnych zmian, są samodzielnie myślący, kompetentni, odważni, pozytywnie Zbuntowani Obywatele.

Myślę, że w obliczu licznych niepokojów społecznych, aktów agresji w różnych częściach świata, w tym w Europie warto i trzeba zadawać sobie pytania. - W jakim kierunku idzie ludzkość, dokąd zmierzają kraje europejskie?
- Jaki zakres obowiązków i odpowiedzialności powinni na siebie brać państwo?
- Dlaczego mimo niewywiązywania się przez rządzących z powierzonych im zadań, godzimy się na rozszerzanie im kompetencji?
- Co zrobić, by rządzący wrócili na swoje pozycje, tych którzy służą, wsłuchują się w potrzeby zwykłych ludzi?
- Jak powinno wyglądać wychowanie przygotowujące do bycia świadomym, samodzielnym obywatelem?



ZO

piątek, 22 lipca 2011

List otwarty do instytucji publicznych

Uważamy, że jest czas najwyższy ku temu, by przerwać niedopuszczalny sposób traktowania obywateli polskich w zakresie obejmowania ubezpieczeniem społecznym przez KRUS, który ma niewiele wspólnego z obowiązującym prawem w zakresie podlegania ubezpieczeniu społecznemu w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Prezes KRUS, Zakład Ubezpieczeń Społecznych i wydziały ubezpieczeń społecznych  polskich sądów mają dość swobodne i wybiórcze podejście do prawa. Wspomniane instytucje obowiązane są przyjąć do wiadomości i stosowania fakt, że prawo, w tym konstytucja tworzone przed rokiem 1990 już dawno nie obowiązują.
Przedstawiciele wszystkich wspomnianych instytucji mają obowiązek zgodnie z art. 7 konstytucji działać na podstawie i w granicach prawa. Aktualnie obowiązującego prawa.

Twierdzenia, że w sprawie podlegania ubezpieczeniu społecznemu istotne jest tylko prawo materialne pozostają w sprzeczności między innymi z art. 7 konstytucji, art 83a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, art. 180 kodeksu postępowania administracyjnego.

Powoływanie się przez urzędników i sędziów na wyroki Sądu Najwyższego z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dwudziestego wieku budzi zdziwienie w związku z tym, że obecnie mamy inne prawo. Teoretycznie rzecz ujmując, urzędnicy i sędziowie podlegają przecież konstytucji i ustawom, podlegają obecnie obowiązującemu prawu.
Faktycznie, bardzo często teoria nie ma nic wspólnego z praktyką. Wydawane są kolejne decyzje w sprawach już rozstrzygniętych decyzjami ostatecznymi. W decyzjach brakuje podstaw z prawa proceduralnego. Dowody na potwierdzenie powyższych twierdzeń i opis poszczególnych problemów można znaleźć w naszych aktach ubezpieczeniowych KRUS oraz aktach sądowych, gdzie szczegółowo odnosiliśmy się do poszczególnych problemów.
Sądy nie korzystają z prawa i możliwości zwracania uwagi ZUS, i prezesowi KRUS na nieprawidłowości, naruszanie prawa. Przy badaniu spraw sądy dość wybiórczo reagują na łamanie prawa proceduralnego przez prezesa KRUS i ZUS. Zwyczajnie część składów sędziowskich sankcjonuje samowolę urzędniczą, bo jak inaczej niż samowolą można nazwać działania urzędników bez podstawy prawa proceduralnego, z naruszeniem art. 7 konstytucji?

Osobiście doświadczyliśmy pomijania przez prezesa KRUS i sądy prawomocnych wyroków sądowych, wydanych przez Sad Apelacyjny w Lublinie, które mimo wystąpień na piśmie do  prezesa KRUS, informowania o problemie Sadu Apelacyjnego w Lublinie pozostają nadal nie wykonane.

W naszych sprawach, przed sądami występowali pełnomocnicy Oddziału Regionalnego KRUS, którzy nie mieli zdolności sądowej i procesowej, ponieważ zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego stroną jest prezes KRUS.

Oburzeni jesteśmy stopniem samowoli urzędniczej w KRUS i naruszaniem naszych praw, podejmowaniem decyzji przez ZUS na podstawie pism nie spełniających wymogów polskiego prawa, w których podane są nieprawdziwe informacje.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego prowadziły korespondencję na nasz temat, nie przekazywały nam pism nawet do wiadomości. Dopiero  nasze pisemne żądania spowodowały, że otrzymaliśmy informację, której KRUS udzielił ZUS.

Od początku 2005 r. walczymy o swoje prawa, sporo nauczyliśmy się, mamy dużą świadomość ubezpieczeniową i prawną.
Polskie państwo poprzez część składów sędziowskich, urzędników KRUS, a ostatnio również ZUS traktuje nas jak bezrozumne istoty, zupełnie nie liczy się z naszymi prawami i potrzebami.

Zostaliśmy osaczeni i mamy płacić wyższą składkę na ubezpieczenie społeczne - tylko pytamy po raz sami nie wiemy który - zgodnie z jakim prawem?

Jak do problemu podchodzi się na podstawie poszczególnych spraw, to większość zapoznających się z problemem zaczyna się gubić. Gdy urzędnicy i sędziowie mieszają decyzje, ubezpieczonych, to powstaje kompletny chaos.

Problem jednak jest bardzo prosty, da się go opisać jednym zdaniem, tylko póki co, nikt go nie chciał rozwiązać, to musi się jednak zmienić. Wszyscy ubezpieczeni, my również, mamy prawo być traktowani poważnie, nasze żądania i odwołania mogą być rozpatrzone jedynie zgodnie z polskim prawem. Do podjęcia wszelkich czynności funkcjonariusze publiczni muszą mieć podstawy prawne. Powinno to odbyć się sprawnie, a nie urzędnicy i część sędziów kiwa nas od lat. Swoich praw nie możemy dojść od początku 2005 r.

PRZY OBEJMOWANIU UBEZPIECZENIEM SPOŁECZNYM URZĘDNICY DOŚĆ CZĘSTO DZIAŁAJĄ SAMOWOLNIE, BEZ PODSTAWY PRAWA PROCEDURALNEGO (tak było w naszych przypadkach), WERYFIKUJĄCE POPRAWNOŚĆ DECYZJI SĄDY CZĘSTO OGRANICZAJĄ SIĘ TYLKO DO BADANIA NARUSZENIA PRAWA MATERIALNEGO, CO POZOSTAJE W SPRZECZNOŚCI Z  AKTUALNIE OBOWIĄZUJĄCYM POLSKIM PRAWEM.



ZO

środa, 13 lipca 2011

Kolejna odsłona kryzysu?

Wiemy, że mamy stałych czytelników.
Systematycznie tu zaglądacie, czasami nawet zostawiacie ślady swojej obecności, za co jesteśmy bardzo wdzięczni i zobowiązani.

Problemów nam nie brakuje, władza się oczywiście bardzo stara, byśmy nie mieli czasu na takie ''głupoty'' jak pisanie stron internetowych, ''mącenie ludziom w głowach'', jak napisał kiedyś jeden z internautów.

Nigdy nie oczekiwaliśmy, że wszyscy będą się z nami zgadzać, będą się nami zachwycać. Pozytywne reakcje internautów nawet zaskoczyły nas.
Dziękujemy!

Przykro nam, że naszym oponentom przeszkadza ilość komentarzy zostawionych na stronie, drażni zainteresowanie stroną.
My jesteśmy bardzo zadowoleni, że nasza praca została zauważona, doceniona przynajmniej w jakieś skali mikro.

Do tego co zamieszczamy w sieci podchodzimy bardzo serio, pracujemy bardzo ciężko i nie mamy żadnych powodów, by wstydzić się za swoją pracę.
Są dni, że padam dosłownie, przepraszam za określenie, na pysk. Odpoczywam, a następnie zabieram się za pisanie byście nie czuli się lekceważyć, by Was nie zawieść, by nie pominąć jakiejś ważnej sprawy.

Bo widzicie, każdy człowiek, który szuka treści podobnych do tych, które tu zamieszczamy jest ważny w kraju, gdzie potencjał społeczny jest tak niski, gdzie jest bardzo mało świadomych obywateli, gdzie wcale nie jest łatwo zdobyć niezależna lekturę polityczną . 
Tu na stronę zaglądają Was tysiące, to jest dla nas ogromne wyzwanie, któremu staramy się sprostać poprzez ciężką pracę. Wyzwanie jest tym większe, ponieważ ponad 30% odwiedzających jest z poza Polski.

Bardzo liczyliśmy i liczymy nadal na merytoryczną wymianę poglądów. Z tymi, którzy myślą inaczej niż my również.

Zdajemy sobie sprawę, że tych którzy nie mają argumentów z ogromna przyjemnością skaczą nam do oczu i gardeł jest wielu. Naruszamy przecież tak dużo interesików i interesów różnego rodzaju funkcjonariuszy publicznych. Beneficjentów systemu z którym walczymy jest ogromna liczba i trudno się nawet dziwić, że bronią wygodnego życia, często pozorowania pracy za wysokie wynagrodzenie.

Tylko widzicie, kolejne informacje spływające z różnych stron świat i Polski sugerują, że zbyt długo nie da się już pozorować nikomu do niczego nie potrzebnej pracy, nie da się dalej bawić w rządzenie, zasiadanie, debatowanie, uchwalanie, wszystko oczywiście za wynagrodzenia z naszych podatków.

Im beneficjenci konającego systemu szybciej to zrozumieją, tym lepiej dla nas wszystkich, w tym dla naszych dzieci i wnuków.

W Europie się gotuje, zadłużenie poszczególnych krajów osiąga kolejne rekordowe wysokości.

Z za oceanu płyną również niepokojące informacje. Prezydent USA Barak Obama prosi Republikanów o wsparcie jego pomysłów, bo nie ma czym wypłacać zasiłków emerytalnych.

Zaczynają się sprawdzać prawdy znane od lat. Lenistwo, życie na koszt innych, trwonienie pieniędzy zawsze kończą się tak samo.

sobota, 9 lipca 2011

Demokracja - tak, nadmiar władz - nie!

WSPÓŁCZESNA POLSKA I UNIA EUROPEJSKA MAJĄ NADMIAR RÓŻNEGO RODZAJU WŁADZ

Nie wydaje mi się, abym była mało rozgarnięta w zakresie rozeznania w tematyce społeczno - politycznej.

Jednak tak mi się tylko wydaje, gdy zestawiam swoją wiedzę z nazwami różnych strukturami władzy w Polsce i UE.
Ponieważ jestem bardzo ambitna dla swojego ''lenistwa'' i braku wiedzy natychmiast po odkryciu niedoborów znalazłam usprawiedliwienie - bo niby po co mi ta wiedza?
Przez tysiące lat ludzie doskonale funkcjonowali ze znacznie mniejszą ilością władz, rad, komisji, agencji i nie wiadomo czego jeszcze?
Przecież nadmiar władz, to znacznie wyższe podatki i osaczenie nas zwykłych obywateli, ograniczanie nam wolności, które nie mają nic wspólnego z demokracją, wręcz przeczą, że w Polsce jest demokracja. Zniewalanie, osaczanie ludzi jest przejawem totalitaryzmu.

W Iskra1.pl jest takie zdanie: ''Totalitaryzm jest formą sprawowania rządów polegającą na całkowitym podporządkowaniu życia ludzi i wszelkich przejawów życia społeczno - politycznego władzy państwowej''

Przy okazji objęcia przez Polskę prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, czy jakoś podobnie to się nazywa, zdałam sobie sprawę jak jestem ciemna i leniwa.

Koniecznie ''światli ludzie'' powinni popierać przynależności do UE, trzeba oczywiście dużo na temat Unii Europejskiej wiedzieć.

A tu proszę, taka mądrala i się pogubiła w labiryncie rozrośniętej do absurdu struktury, zwyczajnie nie chciało się przyswoić nikomu do niczego niepotrzebnej wiedzy.

Wiem, że trzeba organizować się, tworzyć formalne struktury ale przecież przy współpracy między państwami, czy regionami - jak kto woli - wskazany jest umiar, podobnie jak w każdej dziedzinie życia.
Alkohol pity w małych ilościach rozluźnia, pozwala zapomnieć o troskach dnia codziennego, ale pity w nadmiarze, ściąga na samo dno, niszczy życie alkoholika i jego rodziny.
Podobnie niestety jest z władzą. Zorganizowane życie społeczności z minimalną ilością niezbędnych władz jest potrzebne. Są takie obszary jak tworzenie zasad zachowania się, czyli prawo, szeroko pojęte bezpieczeństwo, koordynacja budowy infrastruktury, gdzie struktury władzy są niezbędne. Absurdem jest tworzenie władzy dla samej władzy, która bardzo często dobrze żyje kosztem bardzo biednych ludzi, osacza ich i niszczy.

Mnie osobiście nazwy poszczególnych struktur Unii odrzucają. Nie rozumiem po co jest tyle różnego rodzaju struktur? Jeden cel jest tylko oczywisty, by politykom i urzędnikom żyło się dobrze. Wysokie wynagrodzenie posłów do Parlamentu Europejskiego według mnie nie mają żadnego logicznego uzasadnienia, oprócz opłacania ich za to, by z przekonaniem mówili, że są wręcz niezbędni, podobnie jak dobrze opłacani przedstawiciele innych struktur. W Europie mamy tysiące takich ludzi, którzy dzięki funkcjonowaniu w obecnym kształcie państw narodowych i Unii bardzo dobrze zarabiają i wmawiają zwykłym obywatelom, że tak musi być. Trzeba się integrować bardziej i bardziej, by bardzo dobrze opłacanych stanowisk było jak najwięcej. Ale takie cele jak bardzo wysokie wynagrodzenia ludzi władzy i duża liczba miejsc pracy dla ludzi władzy, to według mnie zdecydowanie za mało, by utrzymywać monstrualne struktury.

Słuchajcie, jestem za demokracją, bo nie wiem, jaki mógłby być alternatywny sposób rządzenia? Jestem za demokracją, która został opisana teoretycznie i nie ma nic wspólnego z praktycznym rządzeniem Polską. Pojęcie demokracja we współczesnej Europie, a w Polsce w szczególności zatraciło jakiekolwiek znaczenie, zostało zupełnie wypaczone. Słowo bardzo dobrze się kojarzy, dlatego tak zwane elity polityczne, bardzo chętnie się nim posługują.

Pozytywne kojarzenia się ludziom słowa demokracja, przedstawiciele władzy wykorzystują bezwzględnie do manipulowania masami ludzkimi.
Mało komu przeszkadza, że sposób rządzenia Polską bardzo niewiele wspólnego ma ze znaczeniem pojęcia demokracja. Wielki ''sukces'' odnieśli w Polsce ludzie władzy, udało im się wmówić zwykłym obywatelom, że Polska jest państwem demokratycznym. Nie ważne jest, jak jest, ważne jest co ludzie myślą, lub o czym nie myślą. Ponieważ ludzi, którzy zgłaszają obiekcje w stosunku choćby do liczby beneficjentów systemu jest mało, to niszczący system zwykłych ludzi i kraje ma się dobrze.

Iskra1.pl prezentuje takie wyjaśnienie pojęcia: ''DEMOKRACJA, to jest sposób rządzenia, sprawowania władzy przez członków społeczności bezpośrednio ( referendum), lub pośrednio przez przedstawicieli (parlament, samorządy)''

Zobaczcie, sprawowanie władzy przez członków społeczności, a nie powielanie różnych władz, rządzenie przez lata przez tych samych ludzi.

Członkami jakich społeczności są, np. B. Komorowski, D. Tusk, W. Pawlak? Czym oni się w ostatnich latach zajmowali, jakie zawody i społeczności reprezentują? Jak powszechnie wiadomo, wspomniani panowie i cała masa im podobnych reprezentują środowisko zawodowych polityków o których nie ma ani słowa w opracowaniach teoretycznych na temat demokracji.

Bo albo można rządzić poprzez zawodowych polityków, albo poprzez przedstawicieli społeczności. Tylko, że rządzenie poprzez zawodowych polityków, tych samych od lat nie jest żadną demokracją.

W demokracji powinny być jedynie struktury władzy, urzędy niezbędne do sprawnego funkcjonowania społeczności i państwa, a nie jak to jest we współczesnej Polsce, gdzie jest mnóstwo instytucji, które wzajemnie sobie przeszkadzają (pamiętacie chaos w trakcie ubiegłorocznej powodzi), ich kompetencje się powtarzają, a wszyscy łącznie osaczają, zniewalają obywateli.

W demokracji obywatele są samorządni, kontrolują swoje działania, państwo w ograniczonym stopniu ingeruje w ich życie. W demokracji ludzie którzy decydują się na pełnienie funkcji publicznych służą zwykłym obywatelom, społeczności i krajowi, o czy my we współczesnej Polsce możemy tylko marzyć.

środa, 6 lipca 2011

W rok po wyborze prezydenta, a nawet więcej

GRA POZORÓW I SAMODZIELNOŚCI, IM WYBORY PARLAMENTARNE BĘDĄ PÓŹNIEJ TYM GORZEJ DLA PO

Formalnie rok temu Bronisław Komorowski został wybrany na pierwszego obywatela Polski, faktycznie funkcję objął dnia 10 kwietnia, gdy nie była jeszcze potwierdzona zgodnie z polskim prawem śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przejęcie władzy należnej głowie państwa przed potwierdzeniem formalnym śmierci urzędującego prezydenta było oczywiście naruszeniem konstytucji, ale oczywistą, oczywistością jest, że spece od mącenia nam w głowach ''mają co do tego wątpliwości''. Jakby tego było mało, to milczy się, choć trzeba koniecznie zwrócić uwagę na art. 131 konstytucji.

W rocznicę wyboru Bronisława Komorowskiego na prezydenta warto zastanowić się nad kondycją polskiego wyborcy, nad stawianymi politykom wymaganiami lub bardzo często brakiem wymagań, akceptowaniu wszelkich zachowań, nawet tych nieodpowiedzialnych, naruszających prawo, byle mieć święty spokój, nikomu się nie narazić.
Byle do władzy, to naczelny cel elit politycznych, bo władza dla polityków jest najważniejsza.

Aby tak było jak jest, oczywiście trzeba bardzo skutecznie oddziaływać na ludzi, by nie wierzyli w możliwość zmian, by się bali uczestniczyć w życiu publicznym. Efekty działań są bardzo pozytywne dla ludzi władzy, choć wydaje się, że nie koniecznie trwałe i stabilne, i tu jest problem. Tacy lub inni Zbuntowani Obywatele mącą lokalnie święty spokój ludziom władzy. Czytają nie wiedzieć po co konstytucję, wichrzyciele!
Kilka miesięcy temu do polskiej opinii publicznej docierały wiadomości, że ogromna liczba obywateli jest podsłuchiwana.
Może to jest przypadek, ale niezależnie od aparatu, którego używam, kilka tygodni temu wymieniłam na nowy, trzeszczy i huczy na linii mojego telefonu. Może i mnie biorą jakieś fobie? Strach ma wielkie oczy.
Kilka dni temu opisywałam nasze przygody z policją. Jak panowie naruszyli nasz spokój w Boże Ciało, to zirytowana zadzwoniłam do dyżurnego ruchu. Huk na linii był niesamowity, że policjant zapytał: co się u mnie dzieje? Oczywiście nic się nie działo. W pokoju byłam sama, nie było włączone żadne urządzenie, cisza i spokój, tylko na linii telefonicznej były huki i trzaski.

I jak tu się nie bać, nie mieć fobii, gdy walczy się z bezdusznym aparatem państwa, gdy pisze się bardzo odważne teksty? Przecież ludziom władzy nie jest na rękę, byśmy pisali odważne teksty, byśmy wygrywali w sądach, czyli zakłócali im święty spokój, który tak uwielbiają.

Bezkarnie naruszać prawo, w tym mieć w głębokim poważaniu prawo proceduralne, uprawiać samowolę - to jest to, co większość ludzi reprezentujących władzę w Polsce, uwielbia najbardziej.

Generalnie mam bardzo pozytywny stosunek do ludzi, nie mam jakiś uprzedzeń osobistych do Bronisława Komorowskiego, co nie zmienia faktu, że mam przekonanie o tym, iż Bronisław Komorowski ma swoje bardzo niechlubne zasługi w utrwalaniu chorego porządku rzeczy w Polsce. Obecny Prezydent od lat funkcjonuje w polityce, pełnił różne ważne funkcje we władzy wykonawczej (rząd) i ustawodawczej (Sejm), budował i utrwalał obecny sposób rządzenia krajem.

Pogarda dla prawa, w szczególności proceduralnego stała się znakiem rozpoznawalnym obecnych władz Polski, zarówno tych ustawodawczych, wykonawczej jak i sadowniczej. Bronisław Komorowski nie wykazał się jakąś szczególną wrażliwością na bezprawie w Polsce.


W rocznicę formalnego wyboru Bronisława Komorowskiego na prezydenta, gdy tłumy mu ufają dla otrzeźwienia trzeba wylać kubeł zimnej wody na część Polaków.

W interesie nas wszystkich, w interesie Polski jest aby na określone stanowiska wybierać ludzi z odpowiednim przygotowaniem, odpowiednimi kwalifikacjami i predyspozycjami osobowościowymi.

Prezydentem powinien być człowiek, który ma ponadprzeciętną wrażliwość na potrzeby zwykłych ludzi i Polski, nie jest rozrzutny, nie trwoni publicznych pieniędzy. Prezydentem powinien być ktoś, kto czuje różne sytuacje społeczne, wie co powiedzieć, jak się zachować, jak wzbudzić sympatię do siebie i kraju.

Z całym szacunkiem, ale prezydent Komorowski ma za sobą epizody, które świadczą o tym, że ma bardzo swobodny stosunek do owoców naszej pracy, czytaj publicznych pieniędzy. Potrafił przegadać wraz ze swoimi współpracownikami przez telefon ogromne, publiczne pieniądze (coś ok. 150000 zł przez rok), to są takie pieniądze, że wielu Polaków musi na taką kwotę pracować przez kilka lat. A doniesienia prasowe z przed kilku tygodni, że utrzymanie prezydenta Polski, kraju ze znacznie mniejszą  liczbą ludności niż królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej kosztuje więcej niż królowej Wielkiej Brytanii?

Bezkrytyczne zaufanie, ślepa miłość są typowe dla większości Polaków, mają ogromny wpływ na polskie życie publiczne. Ludziom nie przeszkadza rozrzutne życie na ich koszt funkcjonariuszy publicznych, mało kogo dziwi i razi notoryczne naruszanie prawa.

Nie rozumiem, dlaczego Polacy nie chcą podnieść poziomu rządzenia Polską, dlaczego Polacy nie zwracają uwagi na predyspozycje i kompetencje ludzi wybieranych do pełnienia określonych funkcji?

Przez chwilę skonfrontujmy to, co stało się 10 kwietnia 2010 r. w zakresie przejęcia władzy z konstytucją. Jak było mam nadzieję, że większość pamięta. Około godziny 10 z publicznej telewizji dowiedzieliśmy się, że Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski postanowił przejąć władzę prezydenta.

ART. 131 KONSTYTUCJI ROZSTRZYGA:
''1. Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu  niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej''.

Pierwsze zdanie prawa zostało przeczytane, a co z kolejnymi? Czy Bronisław Komorowski miał prawo przejąć władzę, a może powinien był poczekać na powierzenie jej przez Trybunał Konstytucyjny? Czy mogą tu być jakieś wątpliwości? Dlaczego tak zwani fachowcy, specjaliści nie czytają podstawowych przepisów prawa? Co się z nami, Polakami dzieje?

Takie sprawy można mataczyć przez rok, dwa, a może trochę nawet dłużej. Historia jednak musi zweryfikować to, co stało się 10 kwietnia 2010 r. w Polsce, w zakresie przejęcia władzy.
Nam jest wstyd, że żyjemy w takim kraju, gdzie nawet w ekstremalnych sytuacjach prawo interpretowane jest na korzyść ludzi, którzy chcą rządzić.

Zgodnie z konstytucją art. 126. 2. ''Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium''. Tylko dlaczego wszystko odbywa się tylko teoretycznie?

Jak człowiek musi brylować w mediach, dbać o utrzymanie się przy władzy, to nawet gdy podejmuje strategiczne decyzje dla siebie i kraju, to nie musi czytać takich ''głupot'' jak te zapisane w Konstytucji? Nie ma na czytanie czasu? BRAK SŁÓW!!!

Dla mnie przejęcie uprawnień prezydenta przez Bronisława Komorowskiego 10 kwietnia 2010 r. nastąpiło z rażącym naruszeniem prawa. Ale jak widać mało kogo to obchodzi, pewnie większość wyrzuciła egzemplarz konstytucji z dedykacją prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Nasz jest bardzo wysłużony, ciągle z niego korzystamy, ustawa zmieniona została w sposób kosmetyczny.

Jak większość doskonale wie, ostatni rok prezydenta Komorowskiego naznaczony jest licznymi gafami i pomyłkami.

Trzeba było studzić radosną twórczość głowy państwa, np. dwudniowe wybory parlamentarne z którego pomysły prezydent wycofał się po zdecydowanej krytyce, wymachiwaniu konstytucją.

Dzisiaj czytałam, że sugestia, ogłoszenia wyborów na 9 października jest jakimś rodzajem samodzielności politycznej prezydenta. Nie ma co się czarować. Prezydent musi dbać o swoje zaplecze polityczne, nie sposób stawiać mu za to zarzutów. Przecież nie sposób jest rządzić bez wsparcia politycznego. Wbrew temu, co nam usiłują wmówić media im więcej będzie czasu, im wybory będą później, tym gorzej dla Platformy Obywatelskiej, czyli zaplecza politycznego prezydenta. Propozycja terminu wyborów parlamentarnych przedstawionych przez prezydenta nie jest przejawem samodzielności tylko działaniem na korzyść swojego zaplecza politycznego.

W interesie Polski jest aby debata przed wyborami trwała możliwie długo. Każdy tydzień jest ważny. W interesie Polaków i Polski jest aby wymienić znaczną część posłów i senatorów. Aby tak się stało, trzeba dać czas nowo powstały ugrupowaniom na zaistnienie w świadomości wyborców, już istniejącym partiom czas jest potrzebny do weryfikacji stanowisk i ludzi.

W rok po wyborze nowego prezydenta jest nam bardzo przykro i smutno, że nasze obawy co do niewystarczających kompetencji i predyspozycji osobowościowych do pełnienia funkcji przez Bronisława Komorowskiego sprawdziły się. Nie zmieni tego żaden marketing polityczny, głośny krzyk mediów zainteresowanych utrzymaniem obecnego stanu rzeczy.

Panie Prezydencie, prosimy o wybaczenie tych cierpkich słów, które nie są skierowane przeciw Panu jako człowiekowi, który na pewno ma swoje bardzo mocne strony, które trzeba eksponować. Ale przecież każdy z nas tak ma, że nie koniecznie nadaje się do wykonywania każdej pracy. Bycie prezydentem to przecież jest praca, znacznie bardziej wymagająca niż przeciętnie ale jednak praca do której wykonywania trzeba mieć specyficzne kompetencje i predyspozycje.